Już nie takich młodzieniaszków
Lunce niedawno zagoiła się ranka na karku, więc w końcu mogę pomyśleć o szczepieniach. Może w ten weekend się uda. Chciałabym żeby już były po, bo martwi mnie, że miesiące lecą a kociaki nie są zaszczepione.
Paskudy mają się dobrze. Luna jest strasznie gadatliwa - wciąż coś mruczy, miauka, zaciąga tak śmiesznie po kociemu i świdruje tymi swoimi kokieteryjnymi oczkami

Nie sposób wydobywających się z niej dźwięków ani opisać ani porównać do czegokolwiek. Emil przy niej to prawdziwy milczek.
Apetyt cały czas im dopisuje, są bardzo ruchliwe i wciąż przeprowadzają między sobą sparingi

Oczywiście głównie wieczorne, bo skubańce w dzień ucinają sobie drzemki, a w nocy rozrabiają. Czasami gdy bardzo chcę się wyspać, zamykam je na noc w osobnym pokoju - bez tego ilość przespanych godzin to ruletka. Mam bardzo lekki sen. Czasami są bardzo grzeczne i np. leżą w nogach, a czasami skaczą wszędzie gdzie się da (łącznie z moją głową...) przez co co chwila się budzę. Wtedy nie ma zmiłuj i lądują w odosobnieniu do rana. Śmiesznie jest rano po otwarciu drzwi. Dopominają się o jedzenie, czemu towarzyszy ich dwupakowe zawodzenie i ocieranie się o nogi
Emila udało mi się odtuczyć

Już nie wygląda jak gruszka - mały łebek osadzony na napompowanym balonie. Głodzić go nie głodziłam, ale odstawiłam zupełnie puszki, a zwykłą suchą karmę zamieniłam na specjalistyczną. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Teraz mam dwa zgrabne koty. Luna już chyba pozostanie taka drobniutka (nie zauważyłam u niej skłonności do tycia, a je tyle samo co jej brat). Emil jest większy, bardziej masywny. Nadal puchatek z niego ale już nie otyły puchatek
Dodam później jakieś foty, to sami się przekonacie.
Pozdrawiam.
PS. Modjeska, yyyyyyy... myślę, że jakoś się w końcu zgramy...