Meldunek :
1. Dzień wczorajszy (środa)- Misia jest gryząco-drapiąco-sycząco-warcząca, więc się do niej na razie nie zbliżam, skoro sobie nie życzy.
Julek bidulek, wyciągnięty na siłę spod szafki w kuchni i położony na siłę na moim brzuchu, leżał przez 2 godziny i drzemał

Nie wiedziałm jak mam wstać ,bo już było pózno i chciało mi się spać. Potem uciekł spowrotem pod szafke w kuchni i siedział tam całą noc.
Siusiu i kupki nadal nie było.
2. Dzień dzisiejszy (czwartek)- stała się rzecz niesłychana

Misia zrobiła kupkę i siusiu, zjadła troszeczkę suchego.
A Julcio zrobił siku i wypił spodeczek smietanki. I co najważniejsze pirwszy raz wyszedł spod łóżka (bez wyciągania na siłę) i przeszedł się przez 1 sekundę po pokoju.
Czy to juz początek końca kryzysu?