Nordstjerna pisze:Ależ ona u Was wypiękniała!
W zasadzie to powinnam Wam zazdrościć pięknego kota, ale jak sobie przypomnę to nie_ma_przebacz codzienne odkurzanie, to jakoś zazdroszczę mniej.

Jakoś nie muszę latać codziennie na odkurzaczu...

Chyba, że przeleci tornado z dwóch futer...
No i właśnie. Wątek przeradza się powoli w krzyki rozpaczy mej przeplatające się pełnymi zachwytu okrzykami...
Jest dobrze:
Moja Mama strasznie zsocjalizowała Wiewiórę

. Teraz kotka się przeraźliwie mizia. Ręka odpada... Wiewiór cudownie zalega na biurku i przeszkadza mi w twórczości doktoratowej, usuwając mi z zasięgu ręki wszelkiego autoramentu kolorowe długopisy i ołówki. Co więcej, zalega mi ostatnio na fiszkach (stareńka metoda - biurko jest dosłownie usłane zapisanymi karteczkami). I to akurat na tych, po które muszę właśnie sięgnąć. Czasami zza komputera wysuwa się owłosiona łapa i zabiera mi coś, co jest mi w danej chwili potrzebne. Jak się siada na sofkę - mało łap nie pogubi - tak bardzo chce się znaleźć w pobliżu. Tym samym w niedzielę sobie razem pospałyśmy - ja z panną na kolanach

Sama wlazła, sama się ułożyła, a na pobudkę wyciągnęła się i wywaliła brzucho! Aż mnie zatchło z wrażenia i tylko lekko ją dotknęłam. Aktualnie znów się obraziła na mięso, co mi przeraźliwie krzyżuje plany.
Jest źle:
Klakier znów spuścił jej łomot. Efekt? Wiewióra bezpieczna czuje się tylko na biurku, pod rozłożoną sofką już niekoniecznie... I jeszcze w budce na drapaku (tak! dostały drapak, który jest u Wiewióry w części zmontowany). A Klakier na nowo odkrył uroki polowań

. Feliway w kontakcie, RR na cito w użyciu, ale podawanie zostało zakłócone fanaberiami żywieniowymi panny W. Czyżby kolejna dawka kropli Bacha, tym razem także dla Wiewióry? A już tak fajnie próbowała wychodzić z pokoju... Znowu wracamy do punktu wyjścia... Kuwetę próbujemy powoli wyprowadzić, ale to wszystko znowu traci sens...
Mam dwa koty w dwóch pokojach... I ochotę, żeby jednego oddać za dopłatą... Zgadnijcie, którego

?