Tylko w przypadku Kotona byla jakas umowa i jej warunki. W tym przypadku ktos zadecydowal (tzn my) ze ktos inny zle sie zajmuje swoja wlasnoscia i my zajmiemy sie nia lepiej. Jakim prawem?????????????
Powinno, moim zdaniem, byc tak:
- dowiadujemy sie o nieszczesciu zwierzaka
- ktos sprawdza o co chodzi, rozmawia z wlascicielami, proponuje pomoc
- jesli ja przyjmuja, pomagamy,
- jesli nie i mowia odczepcie sie, myslimy o innym rozwiazaniu
Tu, niestety bylo odwrotnie.
A uczucia ludzi, tych ze wsi tez, licza sie i juz.
Wiadomo gdzie kotu bedzie lepiej, ale ludzie tez sa wazni, tez istnieja, nie tylko koty. A co z tym dzieckiem na wsi, ktore teskni? Czy teraz jest mu lepiej?
A, zapomnialam, do diabla z ludzmi, istnieja tylko koty.