hmmm..w tamtym roku, roku "przedkocim"

kupilam, a wlasciwie osobiscie wybralam choinke.Zawsze to robil T.Z. ale tym razem ja sie uparlam i wybieralam.T.Z. tylko glowa krecil a ja w szale wybierania wybralam drzewko o slicznym ksztalcie , barwie...cudo poprostu.T.Z.nic nie mowil, trzymal w pozycji pionowej kolejne drzewka az sie zdecydowalam (tanie bylo, ze hej) w drodze do domu wystawalo sobie drzewko z bagaznika ale nic to, T.Z cos tam przebakiwal, ze pewnie sama ubierac bede, jak zwykle Potwierdzilam, a jakze.Wsadzil mi drzewko w stojak i cicho wybyl z domu .Podczas mocowania pierwszych lampek wiedzialam, wiedzialam dlaczego bakal pod nosem, dlaczego mial zlosliwe, diabelskie ogniki w oczach.Ja wybralam nie choinke a pokrzywe jakas, pieklo, szczypalo, kazda igle czulam w rekach.Wiecie, ze ubralam rekawiczki (takie ogrodowe) i skonczylam ubieranie. Po swietach musialam ja tez rozbierac, tez sama.Obiecalam solennie, ze juz nigdy wybierac nie bede, moge tylko ewentualnie doradzac.Bo jak stwierdzil T.Z.choinka to meska sprawa i juz
Ale do tematu wracajac...moze taka "pokrzywowa" choinke znowu kupic coby kociak zapedow do niej nie czul?a moze to niezreczny pomysl?
bo z czego sie kociak cieszyl bedzie gdy swieta nastana...
(a do swiat to juz chyba niedlugo bo wczoraj z rana szyby w aucie drapac musialam a na dzisiejsza noc zapowiadaja snieg)