Tekst kursywą dla cierpliwych, można pominąć
Któregoś pięknego dnia zaprosiłam koleżanki "z footrzastej branży"

Przed nieludzkie chaszcze dotarłyśmy w miejsce, gdzie przed ukrytym przed ludźmi barakiem siedział człowiek. Na widok bandy zdeterminowanych bab rzucił się prawie do ucieczki.

Gdy dostrzegłyśmy odpoczywającą w pobliżu zabiedzoną kotkę, zatrzymałyśmy przerażonego faceta, obeszło się na szczęście bez użycia siły.
Grzecznie zacząć nam opowiadać o kotce i jej kociakach.

Dokonałyśmy inspekcji sanitarnej: gdzie mieszka, w jakich warunkach, co dostaje do jedzenia i dlaczego, na miłość boską nie nie wody.
"Jedzenie" natychmiast zostało przez nas oszacowane na rozkładające się resztki męskich posiłków. Piwa na szczęście jej nie dawali.
Pouczyłyśmy co kotka ma dostawać, nakarmiłyśmy i zagroziłyśmy powrotem za jakiś czas. Celem sprawdzenia i zabrania kotki na sterylizację. Oczy w kwadrat.
Wróciłam, 2 tygodnie później, tą samą drogą, ale panowie byli już przygotowani.
Woda była, wprawdzie z błotem, ale starali się. Do resztek jedzenia dołożyli konserwy mięsne. Kociaki widzieli, są 3. Tak, pomogą złapać.
OK.

Kociaki miały 6-7 tygodni
Tak wyglądały po przywiezieniu do mnie

a tak kilka dni później

Obecnie mama przebywa w lecznicy.
A kociaki zaczynają rozglądać się za domkami
Przedstawiam towarzystwo
ORION - najmniejszy z rodzeństwa,
czarny ze srebrnymi włoskami na grzbiecie,
straszna przylepa, biega za mną jak psina

LEDA - średnia, biało czarna, mała rozrabiaka, uwielbia zapasy, złapana lubi być prztulana

WEGA - największa, prawdziwa klucha,
bardzo energiczna, uwielbia napadać na rodzeństwo i tarzać się z nimi;
jest prawie biała, czarny jest ogonek, trochę główka i jedna mała plamka.


Prosimy o wsparcie w poszukiwaniu dobrych domków
