Bisia tak zdecydowanie zaczęła łagodnieć od tej wizyty u weta, kiedy to tak strasznie płakała w taksówce, chyba bojąc się, że ją wywożę z domu. Po powrocie sprawdzała dokładnie, czy przywiozłam ją na pewno do tego samego domu

i od tego czasu zaczęła zachowywać się inaczej. Jakby wreszcie dotarło do niej, że jej dom to także pozostałe koty i że to niczemu nie przeszkadza
Nadal lubi czaić się za drzwiami od łazienki na inne koty, zwłaszcza Kaśkę, gdy wychodzą po wizycie w kuwecie

Ja wtedy takiego delikwenta wypycham z łazienki, żeby Bisia mogła sobie zapolować

Wtedy dany osobnik ucieka, a Bisia w biegu klepie go po plecach

Dzięki temu Bisia ma satysfakcję, że zabawa w berka się udała, a pogoniony osobnik widzi, że nie taka straszna Bisia, jak się wydaje na pierwszy rzut oka
