Witam pourlopowo. Jakkolwiek już tego zupełnie nie pamiętam. Chociaż powinna mi przypominać np. wciąż stojąca w sypialni walizka - od poniedziałku tak mnie w robocie wyeksploatowali, że nawet nie miałam czasu się rozpakować. (Ale kiedy się zregeneruję, wrzucę zdjęcia wakacyjnie spotkanych kotów)
Ja na swoje koty nie narzekam - co więcej, już drugi dzień się dziwię - Kawa odwiedza mnie rano w łóżeczku (co jej się nie zdarzało od przyjścia malizny, a wczesniej też rzadko i tylko na początku), a dziś to normalnie tak się przymilała, ze jej nie poznawałam. Albo to sprawka hormonów malizny (chyba ma swoją pierwszą chcicę miauczycę - można dostać szału, chyba należy do tych kotek, co poszłyby w Polskę), albo takie pozytywne skutki przynosi głodzenie (straszna pańcia przyjechała i stwierdziła, że brzuszek Kawy zbyt się upodobnił do brzuszka TŻ-a), no, chyba że jednak sobie uprzytomniła, że się za mną stęskniła

(Moi catsitterzy mówili, że po naszym wyjeździe podobno dwa dni prawie nie wychodziła spod łóżka...)