Tak wygląda

Na razie jest to brudne, zaniedbane, matowe kocię.
A tak do mnie trafił (to będzie długi opis)

Pojechałam z ojcem po towar na giełdę warzywną do Grudziądza. Pech chciał, że zapomnieliśmy skrzynki do jabłek, a jabłka musieliśmy koniecznie kupić.
No więc musieliśmy czegoś poszukać, aby jabłka przełożyć. Podjechaliśmy pod śmietnik poszukać kartonu. A Karton już tam na nas czekał

Ojciec wysiadł z auta i zaczął się rozglądać. Po chwili uśmiechnął się i mi coś pokazuje. Patrzę, a pod stertą kartonów siedzi kociak. Ojciec stwierdził, ze mu domku nie popsuje i poszedł szukać dalej kartonu do jabłek. Ja wysiadłam i podeszłam do kociaka. Chciał uciec, ale zrezygnował z tego pomysłu i pozwolił mi się dotknąć. Po chwili miałam go rozmruczanego na rękach. TAKICH pcheł to ja w życiu nie widziałam! Ojciec mówi co robić... Ja na to, że przecież dom mu znajdziemy. Ale jak go zabrać? Będziemy wieźć na podłodze auta.
Po krótkiej dyskusji zapadła decyzja - KARTON jedzie z nami! W aucie był spokojny i spał u taty na kolanach. A tata tak mu opowiadał:
Spokojnie. Za niecałą godzinkę będzie Ci lepiej. Najpierw Ci te pchły wytłuczemy. Potem Ci Agnieszka uszy umyje, bo masz brudne. Zrobimy z Ciebie kota. Widzisz... Ruszasz z Grudziądza do Brodnicy, a gdzie dom znajdziesz to nie wiadomo.

I tak całą drogę mu opowiadał, a Karton spał i spał.
Póki co jest spryskany frontlinem i nakarmiony. Na giełdzie jadł jakieś zasyfiałe, stare wędliny i pewnie zgniłe pomidory

Kociak straszliwie rozmruczany. A brudny jak nieboskie stworzenie.

Boi się psa... Jak mu nie przejdzie, to będzie kłopot. Zajął klatkę trójki, którą tymczasuję. (tu wątek Bractwa B http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=3316782#3316782) Nowy w klatce, a zaszczepiona banda na pokojach

Karton bawił się już swoim ogonkiem. Ma smutny pysio, ale dziwi się, co go spotkało... Co przed nim? Gdzie jego dom?
A tu po jednym dniu u mnie

