mała zaczeła łazikowac po klatce
troszke się bawić
i domagać sie zainteresowania bo nie chce siedzieć sama....
Kolację zjadła...
Wetów martwi ten wysoki poziom leukocytów...
mnie tez...chyba nie ma wyjscia jak teraz zostawic pole do popisu antybiotykoom i po prpstu czekać.
Niestety nie udało sie dzis nikogo złapac..jak na złość od rana trwały w piwnicy jakieś roboty..koty przerazaone pewnie się pochowały..po południu Siri je widziała (biała mamę i małego rudzielca) ale były wystraszone i do tej pory zadno sie nie złapało:(
Wacus ogromny kocur z mojej wsi, którego zlapalismy na kastracje i leczenie grzyba znowu w lecznicy....ma w paszczy jakiegoś guza:( dostaje leki i zobaczymy...narazie wszytsko jest bardzo rozlane zeby wycinać...raczej to nic nowotworowego....
pogoda u nas okropna. Leje i wieje, wieje i leje. Zimno..jesiennie...
własnie pogoda uswiadomilami że jesien zaniedłguo przyjdzie, chłody, szarosci, mrozy..znowu cięzkie czasu dla kociastych...te piwnice wilgotne, stechłe, zimne...brrrrr...
u mnie na sasiedniej ulicy są dwa małe kociaki

podobno się w swierkach..widzialam je w sobotę, i udało sie mi ustalić ze chodzą do sasiadki na resztki z obiadu...