Aga, jestem taka szczesliwa, ze malenki trafil do Was, czyli najlepiej jak mogl!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Jeszcze raz dziekuje Anuszce, ktora tak szybko zareagowala i tym samym uratowala kocia!!!!!!!!!!!!!!!! Kiedy go wczoraj odbieralam maluch byl tak wycienczony i zmaltretowany przez dzieci, ze lał sie przez rece i prawie nie reagowal. Przerazona odpalilam "rakiete" i pognalam na spotkanie Agi do weterynarza. Tu musze dodac wielkie podziekowania dla Mamy Anuszki, ktora byla bardzo, bardzo zaangazowana w kocia sprawe (akurat odwiedzala corke) i gdy zorientowala sie, ze konieczna jest wizyta u weta natychmiast przekazala na ten cel 50zl (reszta na jedzonko). Wspaniale Mamy wychowuja wspaniale Corki!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Kiedy koteczek wyladowal w transporterku w mojej "rakiecie" na szczescie troche sie ozywil, ale i tak gnalam z dusza na ramieniu
W lecznicy cudenko zostalo przekazane swoim cudownym obecnym opiekunom, po czym poddane weterynaryjnemu przegladowi. Szczesliwie nie dolega mu nic powaznego- chudziutki, wycienczony i pomaltretowany, ale teraz juz bezpieczny!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! A jaki jest piekny to juz Aga zaprezentowala

NO i ten nosek....
Aha, na koniec mala przestroga: prosze nie odwiedzac okolic Kiekrza z kotkami, bo jak zauwazyla Aga, dziwnym trafem zmieniaja sie w kocurki
Aga, dzieki
