Nowa seteczka, stara bajeczka - Kroniki skrzata Kleofasa

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lip 22, 2008 17:19

Przeszedłem przez sad i zagłębiłem się we Wschodni Las, który lud baśniowy skrzętnie omijał. Las był ciemny i wilgotny, za nim rozciągały się mokradła, drzewa pięły się w górę, aby gałęziami sięgnąć choć trochę ku niebu, w niższych partiach sterczały suche kikuty.
Minąłem kilkanaście chylących się ku ziemi i obrosłych dzikim bluszczem półokrągłych tablic i wszedłem na drogę wiodącą ku przeklętej wsi.
- Jakie licho cię tam niesie – powiedział ktoś ukryty w trawie. Pochyliłem się i…dostrzegłem najprawdziwszego skrzata, w którym od razu rozpoznałem mojego kuzyna.
- Dowiedziałem się, że dano ci baśniowy rok – powiedział. – Szukałem cię po całym mieście. Odnalazłem twoje ślady we dworze…ponadto wszystkie koty w mieście trąbią, że pojawił się ktoś obcy…
- Miaulina – powiedziałem odruchowo, a kuzyn przytaknął.
- Skaranie boskie z tą kotką… – powiedział. – I ponoć dlatego, że dawno temu myszy zjadły jakąś księgę…
Pokiwałem głową. Usiadłem na miedzy, a mój kuzyn wdrapał mi się na kolano.
- Właściwie – powiedział kuzyn – chciałem ci coś pokazać…coś, bez czego nie dasz sobie rady w świecie ludzi.
- Cóż takiego? - Zapytałem.
Kuzyn zeskoczył na ziemię i podszedł do jednego z półkolistych kamieni tkwiących w trawie.
Rozgarnął liście i skinął na mnie dłonią.
Kiedy pochyliłem się nad wskazanym miejscem ujrzałem zardzewiałe wieko jakiegoś starego, blaszanego pudełka.
Z trudem wyciągnąłem je z ziemi i wytarłem o trawę. W środku coś grzechotało i brzęczało.
A kiedy podniosłem pokrywkę zobaczyłem stos złotych krążków, cienkie jak papier przetarte obrączki i pierścionki, poplątane łańcuszki.
- Co to jest? – Zapytałem.
- Skarby przeklętej wsi – odrzekł mój kuzyn. – Zapłata za zdradę, owoc ludzkiej chciwości.
Poczułem, ze złote krążki parzą mi palce.
- Jeżeli myślisz, że to wezmę…- zacząłem, ale przerwał mi.
- To Leśny wskazał mi to miejsce i to on kazał mi ciebie szukać…spraw, aby to, co zostało wydarte ludziom, okupione ich krwią przyniosło coś dobrego tym, którzy żyją. Tak kazał Leśny, ja tylko przekazuję ci jego wolę.
Wyjąłem kilka złotych monet i schowałem je do kieszeni.
Zamknąłem pudełko i schowałem w jamce przysypując ziemią i liśćmi.
- Bywaj – rzekł kuzyn. – Baśniowy lud jest z tobą – dodał i znikł w trawie.
Potrząsnąłem połą marynarki, pieniądze zadźwięczały i umilkły.
Las rosnący wzdłuż prowadzącej ku wsi drogi stawał się coraz bardziej ciemny, wilgotny i nieprzyjazny. Sęki po uschniętych gałęziach świeciły pomiędzy pniami niby oczy i poczułem, jak chłód wkrada się w moje serce, chłód, którego doświadczyłem już raz, na skraju mokradeł.
Otuliłem się marynarką i zacząłem przypominać sobie wszystkie radosne chwile, ale moja pamięć odtwarzała je niechętnie, jak gdyby należały nie do mnie, a do kogoś innego…
Przyspieszyłem kroku i odbiłem w wąską polną drogę prowadzącą ku miejskiemu traktowi.
Wokół było pusto. Wydostałem się na słoneczną przestrzeń i odetchnąłem głęboko. Na miedzy rozgrzanej od słońca zapachniała macierzanka, a na przydrożnej jabłoni zaśpiewał wesoło jakiś ptak.
Zaś miejską drogą powoli, jakby z wysiłkiem sunął czerwony samochód.
Kiedy zrównał się ze mną dostrzegłem dwu młodych ludzi, którzy oparłszy się o jego tylną szybę popychało go do przodu.
- Dzień dobry, dziadku – zawołał jeden z nich.
Dziadku? - Pomyślałem zdziwiony, ale z moimi krzaczastymi brwiami musiałem naprawdę przypominać starego dziadka.
- Dzień dobry – odparłem. – Dokąd to prowadzi droga?
- Na złomowisko! – Zawołali prawie chórem.
- Z nim? – Ruchem głowy wskazałem samochód.
- Z nim. – Odparł jeden z młodzianów. – Chcieliśmy zajechać, żeby jakoś godnie było, ale…
- Zabrakło paliwa, jeśli wiesz dziadku, co to jest paliwo. – Dokończył drugi.
Pierwszy mrugnął zawadiacko do drugiego, otworzył drzwiczki samochodu i nim się spostrzegłem posadzono mnie na siedzeniu przy kierownicy.
- To gazu! – Zawołał drugi i zaparli się o tył auta.
Położyłem rękę na kierownicy. Dawno, dawno temu, kiedy byłem młodym skrzatem lubiłem wślizgiwać się do samochodu Złociejowskiego i ukryty za siedzeniem śledzić drzewa i domy powoli przesuwające się za oknem.
Pod dotykiem mojej dłoni kierownica drgnęła, jak gdyby była żywa, silnik samochodu zawarczał i pojazd powoli ruszył do przodu.
Dwu młodych ludzi stanęło na środku drogi z otwartymi ustami.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Śro lip 23, 2008 14:21

8O 8O 8O 8O 8O 8O

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lip 23, 2008 20:00

- No to gazu! – Zawołałem wychylając głowę przez okienko, a samochód przyspieszył. Dwu młodych ludzi puściło się pędem w ślad za mną wykrzykując coś niezrozumiałego, ale szybko pozostali w tyle.
Samochód zaś jechał do przodu tak, jakby wiedział, dokąd ma mnie zawieźć.
Zajechałem na rynek i z piskiem opon zatrzymałem się przez schodami prowadzącymi do ratusza.
Drzwiczki otworzyły się zanim zdążyłem położyć rękę na klamce.
- Witam serdecznie! – Wysoki, zażywny mężczyzna zbiegł ze schodków powiewając krawatem.– Nie sądziłem, że tak szybko…
- Szybko? – Zdziwiłem się.
Spojrzałem na jego marynarkę i na jej klapie dostrzegłem ślady cukru-pudru. Mężczyzna zarumienił się.
- Kremówki – szepnął. – Pyszszszne…
A potem otwierając przede mną drzwi ratusza dodał;
- Jedni maja papierosy, drudzy fajeczkę…inni wino, a ja mam kremówki. Zresztą jak pan ich spróbuje, to powie pan dokładnie to samo, co ja, panie….Panie…?
- Kleofas Wieczysty – przedstawiłem się zgodnie z prawdą.
-…drogi panie Kleofasie.
Nie przestając wychwalać kremówek, które znałem aż nadto dobrze poprowadził mnie krętymi schodami na piętro i otworzył drzwi gabinetu.
- Proszę, proszę siadać drogi panie Kleofasie…
Usiadłem prawie zapadając się w głęboki fotel, a gospodarz usiadł naprzeciwko mnie.
- Przejdźmy od razu do rzeczy – powiedział. – Chodzi mi o dwór Złociejowskich, mniemam, że słyszał pan o nim.
Moje serce na moment zatrzymało się i pognało do przodu jak oszalały zegar.
- Tak, słyszałem…- odparłem wolno, starając się zapanować nad emocjami.
- Polecono mi pana jako najlepszego eksperta – mężczyzna wstał i z kasy pancernej wydobył talerz, na którym leżało kilka świeżutkich kremówek. – Dzieło panny Madzi – rzekł i głośno przełknął ślinę.
Kiedy ustawiał na stole deserowe spodeczki i filiżanki udało mi się zebrać rozproszone myśli.
Burmistrz – był to bowiem on sam we własnej osobie – najwyraźniej wziął mnie za kogoś innego, za kogoś, kto w jakiś tajemniczy sposób związany był z dworem.
-Wspaniałe – powiedziałem po pierwszym kęsie. – Naprawdę, dawno nie jadłem takich kremówek – dorzuciłem zgodnie z prawdą.
- Proszę nie traktować tego jako przekupstwo – rzekł burmistrz kładąc na mój talerzyk kolejne ciastko, – ale …Czy podejmie się pan tego trudnego zadania?
Uniosłem brwi w górę.
- Trzeba tylko odtworzyć dawny wystrój…
- Z przyjemnością – powiedziałem i wbiłem srebrny widelczyk w kremówkę.
Burmistrz aż zatarł ręce.
- Nie mówiłem? – Zawołał. – Nikt nie oprze się kremówkom panny Madzi!
Spojrzałem w okno. Obok samochodu kręciło się dwu staruszków. Zaglądali do środka, zapisywali cos w notesie i zawzięcie między sobą dyskutowali.
Nowy rozdział mojego życia, rozdział o smaku kremówek zapowiadał się dość interesująco…
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Czw lip 24, 2008 2:04

Hehe :twisted: Pracowity to rok będzie... :wink:
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lip 24, 2008 7:52

:lol:
Obrazek Frania 03.01.2013 [*] na zawsze w moim sercu

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw lip 24, 2008 8:39

PumaIM pisze:Hehe :twisted: Pracowity to rok będzie... :wink:


ty mi tu nie mrugaj a sprawdź skrzynkę pocztową, coś długo do Warszawy książki idą ...
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Czw lip 24, 2008 10:10

A coś ty myślała, PP nierychliwa... Skrzynkę Stary sprawdza, bo przybiega przede mną - jakby co było, to bym znalazła paczuszkę w jakimś oryginalnym, ale w miarę widocznym miejscu :roll:
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lip 24, 2008 18:55

MIIIIIIIIAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAUUUUUUUUUUUU
Inka

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lip 24, 2008 19:39

niektórzy z W-wy już dostali...
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Czw lip 24, 2008 23:07

Przepraszam za braki bajeczkowe...Vis major. Będę dopiero w sobotę z bajeczką .
A gdzie byłam i co robiłam - opiszę.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Nie lip 27, 2008 13:17

caty pisze:Przepraszam za braki bajeczkowe...Vis major. Będę dopiero w sobotę z bajeczką .
A gdzie byłam i co robiłam - opiszę.

Sobota już minęła, a bajki jak nie było, tak mie ma :( Ogłaszam strajk głodowy :placz::placz::placz::placz:
Inka

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie lip 27, 2008 13:46

Inka-szantażystka
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Nie lip 27, 2008 13:48

caty pisze:Inka-szantażystka

Jak das bajusiem, Ciociu, to ogłosem pselwem na negocjacje :)
Inka uświadomiona politycznie

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie lip 27, 2008 18:23

Kątem oka zerkając na ulice, gdzie jeden ze staruszków podniósł maskę samochodu i z niedowierzaniem kręcił głową złożyłem zamaszysty podpis na dokumencie, który podsunął mi burmistrz.
Dmuchnąłem na kartkę, aby wysechł atrament i nagle poczułem się nieswojo – w takiej sytuacji mieszkanie we dworze odpadało, a jako osoba zatrudniona przez samego burmistrza nie mogłem mieszkać tak po prostu w parku…zaś ze względu na mój obecny wzrost odpadał również kąt za jakimś piecem…
- Przygotowaliśmy dla pana pokój w naszym skromnym hotelu – rzekł burmistrz zupełnie jakby czytał w moich myślach. – Oczywiście, jeżeli pan zechce skorzystać z gościny.
- Z największą przyjemnością – odparłem starając się, aby moja odpowiedź nie była zbyt szybka.
- Zaraz ktoś zaniesie tam pański bagaż…
Bagaż. Pomyślałem o niedużym tobołku, jaki wepchnąłem w krzaki bzu otaczające dwór
„Jeżeli niepostrzeżenie udało ci się wypić śmietankę i gospodyni nakryła cię w spiżarni ” przypomniała mi się jedna z mądrości kota Bazylego, jakimi raczył mnie co dnia „ zrób taką minę, jakby to ktoś obcy zakradł się po twój przysmak, a wtedy możesz liczyć na dodatkowa porcję ”…
- W zasadzie nie posiadam bagażu – odparłem. – Jadąc tutaj nie podejrzewałem, że wszystko potoczy się tak szybko…w zasadzie przybyłem tylko na mały rekonesans.
Burmistrz zatarł ręce.
- W takim razie rada miasta wypłaci panu zaliczkę…mam nadzieję, że będzie pan zadowolony…
To rzekłszy wyjął z szuflady szarą kopertę i położył ją przede mną na biurku
Uścisnąłem dłoń burmistrza i schowałem kopertę do kieszeni.
- Zaprowadzę pana do hotelu – rzekł burmistrz, strząsnął na dłoń resztki ciasta i wrzucił okruszki do ust.
Ledwie pojawiłem się na zewnątrz podbiegło do mnie dwu staruszków.
Jeden z nich wcisnął mi do ręki kartkę z napisem MANDAT ZA STWORZENIE ZAGROŻENIA DLA ZWIERZĄT / precedens numer trzeci: 24 września roku…kot Pacynki wsiadł do otwartego samochodu zaparkowanego przy ulicy Dobrych Czarów i byłby odjechał w nieznane, gdyby kierowca w porę nie dostrzegł pasażera na gapę /.
Zajrzałem do samochodu z nadzieją, że znajdę tam przemądrzałą kotkę, jednak kotka biegła przez rynek głośno krzycząc:
- Babciu! Babciu! Chcieli mnie uprowadzić!
Schowałem mandat do kieszeni i poszedłem za burmistrzem w stronę wąziutkiej uliczki, gdzie znajdował się hotel.
Zażywna kobieta ubrana mimo panującego na zewnątrz upału w popielaty kostium i białą bluzkę zdjęła z wieszaka klucz i ruchem ręki wskazała mi drewniane schody prowadzące na piętro.
Pokój był nieduży, stały w nim podstawowe sprzęty, a na łóżku piętrzyła się świeżo obleczone pościel.
Z otwartych drzwi starej szafy dochodził zapach ziół.
- Życzę panu miłego pobytu w naszym mieście – rzekła.
- W moim mieście – poprawiłem ją odruchowo, a burmistrz uśmiechnął się promiennie.
- Pan Kleofas – rzekł – już czuje się obywatelem Złociejowo…
A na ratuszowej wieży, jakby dla potwierdzenia wagi jego słów odezwał się zegar.
Kiedy za burmistrzem zamknęły się drzwi przekręciłem klucz w zamku i przeniosłem pościel do szafy. Wyciągnąłem się na wznak i zapaliłem swoją malutka fajeczkę.
Pokój wypełnił się zapachem leśnego tytoniu, a ja poczułem jak zaczyna mi ciążyć głowa. Kiedy fajka zgasła zamknąłem oczy i pogrążyłem się we śnie.
Obudziłem się wieczorem, bowiem ktoś głośno i uporczywie stukał do drzwi.
Wygramoliłem się z szafy i przecierając oczy stanąłem w progu. Właścicielka hotelu weszła do pokoju trzymając w rękach sporej wielkości tacę.
- Nie zszedł pan na kolację – powiedziała stawiając na stole dzbanek z herbatą, talerz z kanapkami i miskę czereśni.
Ukłoniłem się szarmancko jednocześnie domykając drzwi z szafy z której sterczał róg kołdry.
Kiedy za właścicielką zamknęły się drzwi usiadłem przy stole i zabrałem się za jedzenie. Zapach czereśni uświadomił mi jak bardzo byłem głodny.
Po skończonym posiłku wstałem, otworzyłem okno i wyjrzałem na zewnątrz. Na uliczkach zapalały się latarnie, w trawie zaczynały swój koncert świerszcze.
A nad moją głową płonęła ogromna gwiazda. Wydawała się być tak nisko, że mógłbym dotknąć jej dłonią.
Widziałem cień szarej kotki przebiegającej w podskokach przez trawnik, cień czarnego kota na firance w oknie sąsiedniej kamieniczki i ludzi wolno podążających w stronę rynku.
Zamknąłem pokój na klucz i wyszedłem z hotelu.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Nie lip 27, 2008 18:24

Inka =wnerwinka !!!
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: aga66, Gosiagosia i 44 gości