Jest trochę lepiej.
Mama mówi, że póki co tfu tfu nowe ogniska nie wyłażą, a stare zasychają i się złuszczają, po Orungalu i Dalacinie i całej reszcie.
I świąd ustał.
Widzę światełko w tunelu i ten pociąg nie jedzie na mnie, choć raz.
I mama od razu zupełnie inna.
Jeeeej !
I oczywiście, równowaga w przyrodzie musi być...
Tygrysek jak zeskakiwał z okna, jakieś 2 godziny temu, źle wycyrklował i walnął nosem w poręcz steppera.
Chyba mocno się uderzył bo mu krew z noska leciała.
Serce mi stanęło.
Obmyłam delikatnie wacikiem, wydaje mi się, że nic poważniejszego mu sie chyba nie stało, nosek nie jest ani czerwony, ani spuchnięty, ani gorący...
wygląda normalnie a po obmyciu nawet nic nie widać
ale i tak oglądam go co 5 minut...
biedak
