Wczoraj Wolanda odwiedzila Justyna, u ktorej kocio spedzil miesiac zanim trafil do mnie. Bylo bardzo milo, chociaz Justynka stwierdzila, ze Woluś wybral juz mnie na mamuske- wodzil za mna oczami, mruczal tylko przy mnie i ogolnie byl troche zestresowany podczas wizytki. Wytlumaczylam jej, ze On po tak wielu przejsciach teraz szalenie ceni sobie spokoj i poczucie bezpieczenstwa i obawia sie wszystkiego co moze sie wiazac ze zmiana. Dobra Dusza wszystko zrozumiala i stwierdzila, ze jest szczesliwa poniewaz widzi, ze Woland dobrze sie ze mna czuje. Bardzo dobra z niej dziewczyna, bardzo odpowiedzialna i nieegoistyczna. Szkoda, ze nie mogla kocia zostawic u siebie... (stracilaby mieszkanie- wlascicielka w zwierzatkach widzi jedynie niszczycieli



Woluś przezywa chwilowe uspokojenie


Natomiast Kapitan Planeta mieszka w lozku, gdzie przyjmuje wizytki innych kotkow. Jego zywiol to mizianie i wylegiwanie sie w lozku, chociaz wczoraj nawet troszke pobawil sie sznureczkami i rekawkami mojej bluzeczki. Jaki ten kocio jest wysoki i dlugi

Chyba wreszcie w niedziele bede miala zamontowana siatke w oknach!!!!!!
Niestety bedzie to siatka "płotowa", ale mam nadzieje, ze przez oczko 6 na 6 nawwet nasz Hudini sie nie przecisnie


Mysle, ze te dwa kotki spadly na mnie tak gwaltownie (musialam dac im dom, alternatywa bylo schronisko) w jakims celu. Bo to dosc duzy prezent od losu


Ufff, ale sie rozpisalam... Dzieki Wam Kochane Cioteczki jest mi razniej, calym sercem dziekuje
