Kotek Filemonek z Wrocławia z objawami neurologicznymi

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lip 21, 2008 6:40

XAgaX pisze:wstawiam zdjęcia malucha, przepraszam że tak późno, ale miałam ciężki tydzień i 0 czasu na cokolwiek :oops:



Dobra robota XGAX.
Właśnie myślałam, o tym, że przydałoby się jakieś jego zdjęcie.
Jakby jakaś telepatyczna łączność między nami była...


Filemonek ma troszkę niepokojąco duży brzuszek, który przeszkadza mu w utrzymaniu równowagi.
Lekarka wspomniała o możliwości "krążenia obocznego wstecznego" w związku z tym brzuszkiem(ale mogłam źle zapamiętać). Wybieramy sie w najbliższym czasie na USG.

Ale apetyt mu dopisuje, kupki robi ładne i jest bardzo ruchliwy.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon lip 21, 2008 7:05

Mało letnia nie jestem ale wciaz na utrzymaniu rodzicow robimy tyle ile mozemy i ile jest w naszych granicach mozliwosci. nie Mozna kogos tak osądzac i pisac takie rzeczy bo wszytskiego sie odechciewa. Sa trzy Koty śliczne i zdrowe tato bedzie probowal je oswoic ale co dalej bo jezeli oswoimy te kotki i wysterylizuje sie a potem wypusci to one beda mialy mniejsze szanse na przezycie niz dziczki ktore sobie poradza i beda uciekac.

jutynka21

 
Posty: 141
Od: Śro lip 09, 2008 11:51

Post » Pon lip 21, 2008 7:15

jul-kot psy sa wylacznie moje ja sie nimi opiekuje i wszytsko oplacam wlasnie pracuje po to zeby miec pieniadze na studia!!! nie masz prawa wypisywac takich rzeczy bo nie znasz mojej sytuacji. ja wiem na ile moge pomoc i jak.

jutynka21

 
Posty: 141
Od: Śro lip 09, 2008 11:51

Post » Pon lip 21, 2008 7:24

jutynka21 pisze:Mało letnia nie jestem ale wciaz na utrzymaniu rodzicow robimy tyle ile mozemy i ile jest w naszych granicach mozliwosci. nie Mozna kogos tak osądzac i pisac takie rzeczy bo wszytskiego sie odechciewa. Sa trzy Koty śliczne i zdrowe tato bedzie probowal je oswoic ale co dalej bo jezeli oswoimy te kotki i wysterylizuje sie a potem wypusci to one beda mialy mniejsze szanse na przezycie niz dziczki ktore sobie poradza i beda uciekac.


Jutynko, ja jestem w takim wieku,ze dla mnie każda osoba poniżej 30 dziestki jest małoletnia! Więc się na mnie nie obrażaj. Poza tym nie czytałam tego wątku od początku.

Dorosły kot nie da sie tak szybko oswoić, a kotki po sterylizacji dalej są "ostre" jeżeli są takie z natury i potrafią się obronić.

Natomiast nie powinny sie kastrować dzikich kocurów, bo one wtedy rzeczywiście mają mniejsze szanse w starciach z innymi niekastrowanymi kocurami, chociaż po kastracji też są bitne(obserwuje to w domu u siebie).

Z drugej strony, kastrowane kocury biegaja za kotkami, oddalaja się coraz bardziej w ich poszukiwaniu i sa narażone na niebezpieczeństwa.
Jeżeli chodzi o kastrowanie dzikich kocurków, to rzeczywiście nie należy tego robic pochopnie.
Natomiast sterylizacja dzikiej kotki, o ile jest przeprowadzona starannie zapobiegnie niepotrzebnym śmierciom kociąt.
Niestety rzadko zdarza się , aby wszystkie kocięta z danego miotu przeżyły.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon lip 21, 2008 7:31

ja sie nie obrazam tylko chcialam sprostowac:) Wiem ze z reguly oswojone koty maja mniejsza szanse przezycia lgna do czlowieka a nie zawsze ten jest dla nich przychylny pozatym uciekaja przed psami dzikie lepiej sobie radza. raczej nie grozi im przejechanie przez auto mieszakm tam tyle lat i zadnego kota nie widzialam przejechanego.

jutynka21

 
Posty: 141
Od: Śro lip 09, 2008 11:51

Post » Pon lip 21, 2008 7:33

ja bym sie bardziej zajela kotami na dzialkach i pod blokami jestem przerazona wygladajac prze okno w samym wrocławiu iloscia kotów na podwórku i jest ich coraz wiecej!!!!!! Koty które chodza po smietnikach i od czasu do czasu znajdzie sie jakas pani ktora je karmi z balkonu a wtedy sie ich tyle zbiega.na dzialakch koty male sa zabijane.

jutynka21

 
Posty: 141
Od: Śro lip 09, 2008 11:51

Post » Pon lip 21, 2008 9:28

Fotki malucha sliczne :P
Krązenie wrotno-boczne - jesli to jest to, to tragedia... ale ja się nie poddam, mały zostanie operowany...
Jutynko, super, że się nim zajęłaś, nie każdy może pomagac finansowo, poprszę nie tlumacz się, duzo zrobiłas...
Co do dziczków - one w naturze mają bardzo małe szanse na dozycie dorosłego weiku... dlatego jestem za łapaniem i sterylką, w tym kastracją dzikich kociurów (mniej dzieciaków narobią)...
Osset, ja oczywiście jestem gotowa przejąć malucha jak tylko wetka uzna, że mozna go zabrać spod jej opieki.... ale dopóki ona nad nim czuwa, ja jestem spokojna... Daj znać, jak to wygląda finansowo..... na co ile potrzeba...

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Pon lip 21, 2008 10:30

Never pisze:Fotki malucha sliczne :P
Krązenie wrotno-boczne - jesli to jest to, to tragedia... ale ja się nie poddam, mały zostanie operowany...
.........
Osset, ja oczywiście jestem gotowa przejąć malucha jak tylko wetka uzna, że mozna go zabrać spod jej opieki.... ale dopóki ona nad nim czuwa, ja jestem spokojna... Daj znać, jak to wygląda finansowo..... na co ile potrzeba...

Na szczęście nie wiem co to jest krążenie wrotno-boczne i nie mogłam doczytać się w Internecie, ale może to nie to...
Może on jest nadwrażliwy ma jakieś pokarmy.
Dzisiaj zrobił najładniejszą kupkę, prześliczne brązowe pęto kiełbaskowe.
A wczoraj dałam mu surowa pierś z kurczaka, którą pożerał wprost(wiem,że się nie powinno, ale mam chore koty , które w chorobie nic innego nie jedzą ...lepsze to niz kroplówka...)
Rysia z ZOO np. w ogóle ostatnio nic innego nie je, a jak kiedyś była zmuszona to miała taki brzuch, że posądzono ją o wysoka ciążę i juz była pod narkozą gotowa do sterylizacjii(ona nie tknie nawet po paru dnich głodówki niczego co zawiera kukurydzę chyba-np. zadnego RC; toleruje tylko Acanę, Orijen i pewien rodzaj Puriny). Jak je co chce to nie ma brzucha.
Ale jutro lub pojutrze pójdziemy na USG do najlepszego specjalisty w mieście.
Jeszcze dzisiaj wieczorem będzie bazarek dla Filemonka-p. Ania, opiekunka azylku na Gądowie przekazala mi dla niego b. ładne tekturowe teczki z kotkami i pieskami.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon lip 21, 2008 10:36

Never pisze:Co do dziczków - one w naturze mają bardzo małe szanse na dozycie dorosłego weiku... dlatego jestem za łapaniem i sterylką, w tym kastracją dzikich kociurów (mniej dzieciaków narobią)...

Dodatkowo kastrowane kocury mniej będa sie szwendać w poszukiwaniu kotek i walczyc o nie z innymi kocurami, a więc ich szanse przeżycia zwiększą sie...

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon lip 21, 2008 10:45

jutynka21 pisze: jestem przerazona wygladajac prze okno w samym wrocławiu iloscia kotów na podwórku i jest ich coraz wiecej!!!!!!


Znam miejsce, gdzie ilość dzikich kotów sie wcale nie zwiększa(niestety na skutek dużej ich śmiertelności i małej przeżywalności kociąt) i prowadzą one ciekawy i chyba szczęśliwe choć krótkie klanowe życie. A jednak już zaczęły urzędnikom(nie ludności) przeszkadzać i zaczęto domagac się, aby je sobie zabrać, tak jak bym mogła je wziąc w kieszeni do domu. Przykro mi jest ingerowac w ich życie, ale cóż, najlepiej,zeby ich tam wcale nie było...

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon lip 21, 2008 15:12

ossett pisze:
ulvhedinn pisze:No wiesz, mam wrażenie, że pięciotygodniowe maluchy, które nie dadzą się dotknąć, syczą, drapią gryzą i wieją jak się da, złapane w piwnicy mozna chyba nazwac dzikusami?

Takie maluchy juz po paru dniach, a nawet wcześniej zaczynaja uważąć Cię za swoja mamę. To jeszcze nie są dzkusy.
Te starsze, powyżej 3 miesiąca juz tak szybko Cie nie zaakceptuja, ale po pewnym czasie tak.

Dzikusami nazwałabym koty urodzone na wolności, nie pieszczone przez czlowieka w 'kocięctwie", takie które co prawda zbliżają sie do zaufanych ludzi, ale nie pozwalaja im sie dotykać.'
Podobno i takie można oswoić, ale to może trwać miesiącami.
Nie podobno. Na pewno :wink: Najukochańszy kot moejej cioci, nieodżałowany Maciej był kotem 12 lat dzikim, nie dał się dotknąć nawet karmicielce. Osojony po kilku miesiącach stałs ię największą przylepa jakiego poznałam, spośród kotów. Spał cioci na głowie. Sam nie wiedział jak jeszcze okazać miłość. Ja uważam, że dziki kot, to taki co żył na wolności do tej pory, a nie oceniam dzikość po czasie oswajania :wink: A co do schronu we Wrocku, nooo.... wszyscy wiemy jak jest, co tu duzo gadać.....
kontakt telefoniczny: 786 116 007 Obrazek

Jeśli komuś coś zalegam (bazarek itp) proszę o kontakt- skleroza ;)

ulvhedinn

 
Posty: 4214
Od: Śro wrz 13, 2006 19:09
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon lip 21, 2008 21:23

ulvhedinn pisze:
ossett pisze:Podobno i takie można oswoić, ale to może trwać miesiącami.
Nie podobno. Na pewno :wink: Najukochańszy kot moejej cioci, nieodżałowany Maciej był kotem 12 lat dzikim, nie dał się dotknąć nawet karmicielce. Osojony po kilku miesiącach stałs ię największą przylepa jakiego poznałam, spośród kotów. Spał cioci na głowie. Sam nie wiedział jak jeszcze okazać miłość. Ja uważam, że dziki kot, to taki co żył na wolności do tej pory, a nie oceniam dzikość po czasie oswajania

To może mi się uda oswoić, któregoś z tych dzikich niechcianych.
Muszę się zabrać do ich łapania...

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon lip 21, 2008 21:44

Filemonek przybiera na wadze. Waży 80dkg (tydzień temu 50dkg).

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon lip 21, 2008 21:45

xxxx
ObrazekObrazek
Ostatnio edytowano Wto lip 22, 2008 5:07 przez ossett, łącznie edytowano 2 razy

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto lip 22, 2008 0:57

ossett pisze:
XAgaX pisze:wstawiam zdjęcia malucha, przepraszam że tak późno, ale miałam ciężki tydzień i 0 czasu na cokolwiek :oops:



Dobra robota XGAX.
Właśnie myślałam, o tym, że przydałoby się jakieś jego zdjęcie.
Jakby jakaś telepatyczna łączność między nami była...



wstyd się przyznać, ale te zdjęcia mieszkały sobie w mojej poczcie już od poniedziałku, tak to jedna łapanka i trochę pracy zawodowej potrafi zdezorganizować tydzień... teraz już postaram się ewentualne fotki wrzucać w miarę na bieżąco.

a za Filemonka oczywiście kciuki trzymam :ok:

i zgadzam się, że dzikie (i nie tylko) kotki kastrować warto- dla ich zdrowia (zapobieganie ropomaciczu, nowotworom, trudom i niebezpieczeństwom porodu) oraz dla zapobieżenia niepotrzebnym śmierciom kociąt :)

podpisano: małoletnia ;) lat 23
chętni na kota
-
Pozytywne myślenie wszystko odmieni - ja wierzę w świat bez bezdomnych, cierpiących psów i kotów jeszcze przed 40.
---
Poszukuję osoby która może pomóc w sterylizacji kotów bezdomnych w Polanowie oraz Nowym Miasteczku oraz osoby która odwiezie wiejską kotkę na zabieg pod Kielcami. Proszę o info na pw. Dziękuję :-)

VeganGirl85

Avatar użytkownika
 
Posty: 16929
Od: Śro gru 29, 2004 9:09
Lokalizacja: Warszawa Grochów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 92 gości