Pierwsze dwie fotki to środowe "subtelne uwalenie się

"
Dalej dzisiejsze mizianie się u mnei na kolanach

Przyszedł, wycałował mnie noskiem, pougniatał, baranki strzelał, mruczał, aż w końcu dał spokój i się ułożył na kolanach
Po pół godzinie poszedł obok umyć Pchełkę, aż biedna w końcu zwiała i położyła się obok
i to były ostatnie zdjęcia Kondiego
KOndi już w nowym domku od wieczora

Chciała nas wprawdzie straszliwa burza zatrzymać, potop z nieba leciał, ale pojechaliśmy.
No i oddałam mojego pierdółkę

Ma kolegę Juniora, rocznego i czarnego. Wbrew obawom Juniorowi spodobała się nowa zabawka, nawet nie syknął. Kondi się zjeżył na 15 minut, ale po pół godzinie zwiedzał mieszkanie z ogonem w górze, dał się głaskać i bawił myszką. Luzak. Zakumplują się i dobrze im razem będzie. Czarno-biali faceci.
Kurna Mojego Kota oddałam
Dobrze, ze ja go zawiozłam, a nie oni przyjechali bo spokojniejsza jestem, ale i tak płakać mi się chce
Dobrze mu będzie, wiem to ale na butelce go wykarmiłam, przylepa mała nie schodził ze mnie, gadał, reagował na wołanie, spał na mnie. Kurde ciężko się takiego kota oddaje