dellfin612 pisze:joshua_ada pisze:Ale ja myślałam - i tak sądziłam z własnego doświadczenia - że rany na rękach to normalne u kociarzy?...
Nie Joshua, przez parę tygodni ich nie miałam, ale wtedy byłam przytomna.
U nas bywa różnie, do większości "zabiegów" futro już przyzwyczajone (tabletki, oczy, itd.), ale jak mieliśmy dawać syrop... - to dopiero była walka na froncie!
No ale niestety, kotom nie da się wytłumaczyć np. że to świństwo, gorzkie paskudztwo, które daje się im do pysia to dla ich dobra... Jak im tłumaczę, to "słyszę": "Sama sobie jedz to paskudztwo, a mi daj spokój, dobra?!"
