już jest pięknie,świeci słońce i tęcza mieni sie cudnie ...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lip 14, 2008 22:18

...ooo troszkę mnie nie było a tu taaaka dyskusja...

Słońca kochane !
fakt jest taki :przypadek przypadkowi nie równy-wiele czynników ma wpływ jak będzie przebiegać : rozwijać lub nie się raczysko...

jedynie na podstawie różnych waszych doświadczeń a także metod wnioskuję,że nie tylko ja jestem świśnięta co do moich zwierzatek- takie pozytywne zakręcenie...

słyszałam,że ludzie jeżdżą tu i tam by ratować...niestety często bariera jest prozaiczna :

odległości
informacji
niedostępności
i nie ma co udawać,że nie, bo i pieniędzy...

fakt,że w naszym kraju to panuje jakieś total zacofanie w tym względzie RADIOLOGIA to abstrakcja...choć naprawdę się dziwię, bo ktoś gdyby tu ściągnął taki sprzęt nieźle by zarobił - chyba się nie mylę prawda?

ja nawet ostatnio zastanawiam się dlaczego nie ma ubezpieczeń zdrowotnych dla naszych PRZYJACIÓŁ?
mogłyby być jakieś...może dla chętnych na początek a z nich jakiś procent
wykroić dla tych co domu nie mają, a bywają w potrzebie!
dlaczego nikt nie zorganizuje służb(porządnie) odpowiedzialnych za zwierzęta- na początek w miastach, które monitorowałyby co w trawie piszczy... to wszystko jakoś kiepsko nam idzie...

Minik

 
Posty: 1843
Od: Wto cze 24, 2008 12:50
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon lip 14, 2008 22:29

nan pisze:Jesli chodzi o tzw. alternatywne metody. Ja jestem bardzo konwencjonalna, zorientowana zdecydowanie biologicznie, chce wiedziec jak cos dziala i dlaczego dziala, w jaki sposob, znac mechanizm. Zadnego czary- mary.

Zainteresowalam sie i homeopatia, i ziolami, zastosowalam andyjska kuracje ziolowa (vilcacora i inne cuda), zgodzilam sie na bioenergoterapie Reiki, ze juz o lampie Zeptera ktora nadal stosuje nie wspomne.
Dalam nawet na msze w jego intencji...

To chyba tak jest, czepiamy sie roznych metod, bo chociaz juz wiemy to jeszcze nie wierzymy, bo poki mozemy cos robic...takie antidotum na bezradnosc chyba.


dzięki NaN :)
dokładnie tak jak piszesz czepiamy się każdej choćby najcieńszej i najbardziej absurdalnej nitki, która w naszym przekonaniu pokona naszą bezradność...
oby tej wiary nigdy nam nie brakło,że może teraz i tym razem jednak się uda, bo chyba najgorsze to poddać się bez walki zanim bywa za późno... !

być może w jakiś sposób Twój Miziak jednak dzięki tym zabiegom był z Tobą nieco dłużej ...chociaż ta wiedza nie jest do ogarnięcia...

Minik

 
Posty: 1843
Od: Wto cze 24, 2008 12:50
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon lip 14, 2008 22:32

Asia_K pisze:
yv73 pisze:Wiesz, z tym róznie może być.
Prawdopodobnie guz odrośnie ale moze też się zdarzyć, ze będzie odrastać powoli, lub w co też chciałabym wierzyć nie odrosnie wcale, ale przy złośliwej zmianie to raczej mało prawdopodobne. :cry: ....


Mój owczarek niemiecki miał 4 lata temu wycinanego takiego guza. Wet wycinał go z lekkim zapasem bo sądziliśmy, że to kaszak :oops:
Dopiero po wycięciu i badaniach wyszło, że to właśnie to paskudztwo. Załamałam się. Ale od tamtej pory nic nie urosło :D Psiak gania a ja coraz częściej zapominam o guzie i tego też i Wam życzę :D


rany julek ...wreszcie ktoś może się czymś pochwalić...przyjmuje wszystko każdego newsa złego i dobrego!
Podrap pisuta ode mnie za uszkiem i po brzuszku :) i życzę zdrówka!

Minik

 
Posty: 1843
Od: Wto cze 24, 2008 12:50
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon lip 14, 2008 22:34

Minik pisze:
Asia_K pisze:
yv73 pisze:Wiesz, z tym róznie może być.
Prawdopodobnie guz odrośnie ale moze też się zdarzyć, ze będzie odrastać powoli, lub w co też chciałabym wierzyć nie odrosnie wcale, ale przy złośliwej zmianie to raczej mało prawdopodobne. :cry: ....


Mój owczarek niemiecki miał 4 lata temu wycinanego takiego guza. Wet wycinał go z lekkim zapasem bo sądziliśmy, że to kaszak :oops:
Dopiero po wycięciu i badaniach wyszło, że to właśnie to paskudztwo. Załamałam się. Ale od tamtej pory nic nie urosło :D Psiak gania a ja coraz częściej zapominam o guzie i tego też i Wam życzę :D


rany julek ...wreszcie ktoś może się czymś pochwalić...przyjmuje wszystko każdego newsa złego i dobrego!
Asia !
podrap pisuta ode mnie za uszkiem i po brzuszku :) i życzę zdrówka!

Minik

 
Posty: 1843
Od: Wto cze 24, 2008 12:50
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon lip 14, 2008 22:37

Etka pisze:zadnego bobu, kukurydzy. Nie po operacji.

Ja bym ugotowala kurczaka z marchewka, troche jogurtu naturalnego do picia, moze serek bialy, nieduzo smietanki, niektorzy daja zoltko.
Pokombinuj zeby bylo lekko i zdrowo.
Nic wzdymajacego.

moze surowa pokrojona piers z kurczaka, wczesniej sparzona.


nie no Etka na tyle mam przytomny umysł jeszcze ;) ale całkiem przyzwoita propozycja kulinarna :)

ciekawa jestem czy jest więcej eksperymentatorów komponujących własne przepisy ?!

Minik

 
Posty: 1843
Od: Wto cze 24, 2008 12:50
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro lip 16, 2008 10:40

ALARM ! coś się dzieje niedobrego kotka nie chce chodzić ...tyłek jej się chwieje...aczkolwiek czynności fizjologiczne ok!

jest drażliwa i syknęła mi prosto w nos ...wyczuwam gorąco w obrębie głowy..uszy bardzo ciepłe! nie chce głasków w tej okolicy... coś musi ją boleć...

śniadanko zjadła... boję się
mój wet będzie po 15-stej...

Minik

 
Posty: 1843
Od: Wto cze 24, 2008 12:50
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro lip 16, 2008 11:13

Ja bym poszła juz teraz i poprosiła o coś na obniżenie temperatury, a po 15 jeszcze raz, już do swojego weta
Obrazek

Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.

Amika6

Avatar użytkownika
 
Posty: 10614
Od: Śro sty 24, 2007 18:48
Lokalizacja: Chełm (Lubelskie)

Post » Śro lip 16, 2008 19:11

.. nie mam pojęcia co jest?!

to gorąco minęło i drażliwość zanim zdążyłam cokolwiek zrobić... ale oczywiście reszta objawów się utrzymała.

byłam u weta z jednej strony bardzo po badaniu się ucieszył - bo nic nie odrosło...ale z drugiej skrobie i frasuje co to może być...

na pierwszy ogień przypuszczenie,że gdzieś chciała wskoczyć i spadła niefortunnie...

podał blokery jutro do 11-stej kontrola...

Minik

 
Posty: 1843
Od: Wto cze 24, 2008 12:50
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro lip 16, 2008 22:44

23.36 widzę, ze jakby lepiej... pucowanko :)
ale ma siedzieć w klatce i żadnego łazęgowania...jak to mówi moja córcia: nie możemy razem śpić :?

Minik

 
Posty: 1843
Od: Wto cze 24, 2008 12:50
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw lip 17, 2008 13:44

dziś normalnie nie do poznania...pełna radości...tyłek ciut mniej oklapły...
ale ogólnie miód malina :)

Minik

 
Posty: 1843
Od: Wto cze 24, 2008 12:50
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw lip 17, 2008 14:06

Minik pisze:dziś normalnie nie do poznania...pełna radości...tyłek ciut mniej oklapły...
ale ogólnie miód malina :)


bardzo sie ciesze ze juz dobrze :)

Etka

 
Posty: 10169
Od: Nie wrz 24, 2006 11:25
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw lip 17, 2008 16:55

dzięki Etka :)

właśnie coś w sieci znalazłam coś w temacie syndrom końskiego ogona czy coś podobnego...
przypadłość dotyczy podobno owczarków niemieckich,ale nie tylko :) ciekawe czy koty też się łapią??

jutro znów zastrzyki...

ale moja Minia ma tak bystre oczka i wygląda (gdyby nie dupka) jakby nigdy nic jej nie dolegało :)

Minik

 
Posty: 1843
Od: Wto cze 24, 2008 12:50
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt lip 18, 2008 10:54

Minik zaglądam i cieszę się, że kicia dobrze się czuje.
Nie odzywałam się bo drażni mnie to czarnowidztwo u niektórych (w drugim watku tak samo :( ). To żadna pomoc, a wręcz szkodzenie tym, którzy zmagają się z tą chorobą).
Nie daj się zdołować krakaniu innych. Wiadomo jaka to choroba, ale nic nie jest przesądzone (ani jak ani kiedy). Dlatego korzystajcie z każdej chwili jak najlepiej i cieszcie się z każdego dobrego dnia, potem z każdego miesiąca i daj Boże ... z każdego następnego lata.

Nam los podarował prawie 8 miesięcy i nawet za tyle jestem mu wdzięczna
Obrazek

Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.

Amika6

Avatar użytkownika
 
Posty: 10614
Od: Śro sty 24, 2007 18:48
Lokalizacja: Chełm (Lubelskie)

Post » Pt lip 18, 2008 12:12

Amika6 pisze:Minik zaglądam i cieszę się, że kicia dobrze się czuje.
Nie odzywałam się bo drażni mnie to czarnowidztwo u niektórych (w drugim watku tak samo :( ). To żadna pomoc, a wręcz szkodzenie tym, którzy zmagają się z tą chorobą).
Nie daj się zdołować krakaniu innych. Wiadomo jaka to choroba, ale nic nie jest przesądzone (ani jak ani kiedy). Dlatego korzystajcie z każdej chwili jak najlepiej i cieszcie się z każdego dobrego dnia, potem z każdego miesiąca i daj Boże ... z każdego następnego lata.

Nam los podarował prawie 8 miesięcy i nawet za tyle jestem mu wdzięczna


Amiko :) ja zawsze się cieszę kiedy czytam wasze posty na krakanie jestem odporna - czasem nawet bywa pomocne :)
Watki same w sobie są mało optymistyczne...ja jestem hymm powiedzmy jak kamień na czarne chmury - mam do czynienia z pesymistką w domu dlatego nabyłam odporności ;P

Faktycznie jest tak jak piszesz - nic nie jest przesądzone! Każdy przypadek to inna historia, choć oczywiście może być bardzo podobna...

U nas z racji wieku mogą przydarzyć jeszcze inne utrudnienia, czasem coś mnie poważnie przestraszy...ale wiadomo kto kocha nie jest obojętny :)

Dziś mnie zatroskało,że Minia siura po kilka razy...nie chcę gderać o nerkach ale ....


W dalszym ciągu apetyt rewelacja, oko duże i ciekawskie z błyskiem...skoczność pfff udaremniona próba skoku na stołek złapałam Gadzinę w locie ;)
Brzuszek miękki - bez wiadomo czego...
A nawet biegi były, nie powinna ale mi zwiała i to tak szybko ,że ino migu śmigu...
Jeśli zdaje sobie sprawę z obecności innych kotów czmycha pod łóżeczko córci :)

O 15-stej wyruszamy do dr.Antosika ... :)

Minik

 
Posty: 1843
Od: Wto cze 24, 2008 12:50
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt lip 18, 2008 20:51

rany porządnie nastraszona przez siusianie i siusianie i siusianie...mojej kici szłam z tymi rewelacjami do weta, a on mi na to :że to właściwa reakcja w dodatku - tak ma być :)

znów skrzydełka :)

mam ja zamknąć by nie wychodziła na spacery a o skokach ma zapomnieć przynajmniej w najbliższym czasie!

obstawia stłuczenie! - takie całkiem porządne,ale... no właśnie ale to 100% stłuczenie jest podszyte inną obawą...z powodu brzydala, którego wyciachał...
co prawda ja widziałam ten wyczyn ,który skończyła upadkiem na plecki,jednak musimy brać pod uwagę wszystko...

Minia bardzo się starała dziś zaprezentować chód na wyprostowanych nóżkach przed panem wetem :)

Następne kłucie w poniedziałek... w rachubę wchodzi jeszcze RTG... zobaczymy ...
Ostatnio edytowano Sob lip 19, 2008 9:13 przez Minik, łącznie edytowano 1 raz

Minik

 
Posty: 1843
Od: Wto cze 24, 2008 12:50
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], puszatek i 116 gości