...ooo troszkę mnie nie było a tu taaaka dyskusja...
Słońca kochane !
fakt jest taki :przypadek przypadkowi nie równy-wiele czynników ma wpływ jak będzie przebiegać : rozwijać lub nie się raczysko...
jedynie na podstawie różnych waszych doświadczeń a także metod wnioskuję,że nie tylko ja jestem świśnięta co do moich zwierzatek- takie pozytywne zakręcenie...
słyszałam,że ludzie jeżdżą tu i tam by ratować...niestety często bariera jest prozaiczna :
odległości
informacji
niedostępności
i nie ma co udawać,że nie, bo i pieniędzy...
fakt,że w naszym kraju to panuje jakieś total zacofanie w tym względzie RADIOLOGIA to abstrakcja...choć naprawdę się dziwię, bo ktoś gdyby tu ściągnął taki sprzęt nieźle by zarobił - chyba się nie mylę prawda?
ja nawet ostatnio zastanawiam się dlaczego nie ma ubezpieczeń zdrowotnych dla naszych PRZYJACIÓŁ?
mogłyby być jakieś...może dla chętnych na początek a z nich jakiś procent
wykroić dla tych co domu nie mają, a bywają w potrzebie!
dlaczego nikt nie zorganizuje służb(porządnie) odpowiedzialnych za zwierzęta- na początek w miastach, które monitorowałyby co w trawie piszczy... to wszystko jakoś kiepsko nam idzie...