Helcia i Grudzia - Grudzia po operacji

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lip 12, 2008 20:42

A skoro o przestępstwach mowa...Helcia to się nawet nie kryje!
Włamanie do biblioteczki:
Obrazek
nie odbyło się w celach czytelniczych lecz...konsumpcyjnych!Częściowo pożarta została pamiątka z Krety.To,co wydarłam koci z paszczy przedstawia widok dość smętny:
Obrazek
Oczywiście pamiątka w momencie pakowania do walizki (i wcześniej) była martwa!
Tym niemniej pasja Helci,niestety niepodzielana przez Grudzię,do polowania na owady bardzo mnie cieszy,bo w naszym domku jej ofiarami są muchy,fu,fu.Wreszcie nie ja je ganiam!

Hańka

 
Posty: 41926
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Nie lip 13, 2008 22:11

Co prawda nikt chyba do nas nie zagląda,ale i tak rzucę w eter dramatyczne pytanie:ILE RAZY DZIENNIE DAJECIE JEŚĆ SWOIM KOTOM?!

Hańka

 
Posty: 41926
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Nie lip 13, 2008 22:15

ja czytam...

i z jedzeniem u moich jest tak....rano puszeczka-200 gram dzeilone na 4 koty....w ciagu dnia suche do chrupania plus woda...

koło godziny 19 nadchodzi kolacja czyli gotowany kurczak lub surowy i na noc do śniadania suche i woda.

A niektórzy mi tu wmawiają , że ja koty głodzę...

Tiris

 
Posty: 2490
Od: Pon paź 16, 2006 0:38
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie lip 13, 2008 22:28

Moje dwie małpki zazwyczaj dostają po dużej garści chrupek do misek rano i wieczorem. Mokre dostają okazjonalnie dwa do czterech razów w tygodniu o różnych porach. Woda bez ograniczeń, a i chrupek zdarza mi się podsypywać w ciągu dnia, ale tylko zdarza mi się-to nie jest reguła. Nie zarzynają się o jedzenie i wyglądają nadzwyczaj zdrowo więc żadnych zarzutów o głodzeniu kociaczków nie chcę słyszeć!

Ewutek

 
Posty: 1446
Od: Wto wrz 04, 2007 17:48
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon lip 14, 2008 17:33

Moje dostają tak ze 4 razy dziennie,w tym raz mokre.Mam pewne obawy,że to za dużo.Proszę pozostałe szanowne czytelniczki o zdradzenie sekretów kociego żywienia.Chciałabym miec skalę porównawczą.Wyczytałam gdziesik,że kot powinien miec przez cały dzień dostęp do chrupek-u nas to niewykonalne,bo Grudzik wciąga ile jest w misce,nie ma mowy,żeby jadło tak sobie stało.

Hańka

 
Posty: 41926
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Pon lip 14, 2008 20:35

Hania... nawet jak Grudzia była u mnie, to suche było w opcji dostępne cały czas... i wcale nie jadła go cały czas... :twisted: znowu ją obmawiasz... oj... chyba czas na inspekcję... :evil:

Matahari

 
Posty: 4299
Od: Pon cze 18, 2007 7:18
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Wto lip 15, 2008 15:02

Ktoś musi robic za czarny charakter :twisted: A mówiąc serio to nie obmowa a smutna rzeczywistość...Na początku próbowałam opcji "suche dostępne non stop",ale kicia napychała się i moment później wymiotowała.Kiedy miska wypełnia się tylko w porze karmienia-jest o wiele lepiej tzn.pawiki zdarzają się b.rzadko (za to ZAWSZE na nowy chodnik :evil: ).Sądząc po kocich kształtach obawiam się,że daję im jeść raczej za dużo niż za mało,stąd zresztą moje poprzednie pytania.
Na inspekcję zapraszam w dowolnym momencie :wink: tylko proszę o wcześniejsze info,żebym zdążyła posprzątać domek i wyczesać koty.
Inna sprawa:czy ktoś ma doświadczenia z cyklinowania w towarzystwie kotów?Nie wiem,co zrobić...eksmisja raczej nie wchodzi w grę.Ten hałas,smród lakieru...jak koty to zniosą?Nie bardzo wyobrażam sobie sytuację,w której zamykam je w łazience np. na dwa dni...Co robic?

Hańka

 
Posty: 41926
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Wto lip 15, 2008 15:31

Dodam jeszcze,że podłogi są w opłakanym stanie a przykrycie ich dywanami odpada ze względu na ogrzewanie podłogowe.Cóż,nie chcem,ale muszem :crying: O,a może ktoś zna dobrą ekipę z Trójmiasta?I tanią,of course.
Zgryz z kotami polega na tym,ze mieszkanie jest małe,za to przejściowe we wszystkie niemal strony.Jak fachowcy będą cyklinować w kuchniojadalniotelewizorni to koty mogę upchnąć w pokoju chłopaków,no ale co dalej?Jak lakier w kuch.jad.tel będzie sechł a fachowcy będą działać u chłopaków to koty chyba w kosmos wystrzelę?!Kurczę...albo remont na dwie raty,brr,albo szukanie dobrej duszy z wolną chatą...Boszszz,już się cieszę...

Hańka

 
Posty: 41926
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Wto lip 15, 2008 20:17

Hania... smród lakieru jest powalający... kumpel niedawno cyklinował, to wiem... najlepiej wyprowadzić się z całym dobytkiem inwentarza... niestety...

Matahari

 
Posty: 4299
Od: Pon cze 18, 2007 7:18
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Wto lip 15, 2008 21:15

U mnie parkiety też są w opłakanym stanie, ale ja nie zamierzam się gimnastykować się z cyklinowaniem tylko na przyszłą wiosnę kładę sobie panele niekoniecznie drewniane na wierzchu, nie ruszając parkietu w ogóle. Przy dwójce małych dzieci, dwóch kotach i marudzeniu męża na temat niedogodności życia codziennego nie stać mnie na poświecenie tygodnia lub wiecej na takie zabawy jak cyklinowanie, lakierowanie i wietrzenie mieszkania. Poza tym panele sa nieco bardziej odporne na ścieranie wiec może dłużej będą wyglądać jak prawdziwa podłoga?

Ewutek

 
Posty: 1446
Od: Wto wrz 04, 2007 17:48
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro lip 16, 2008 17:47

U nas był dziś spektakl "Now you see me,now you don't" w niebagatelnej inscenizacji (karton z dziurkami) i w doborowej obsadzie (w roli głównej:Gołębie Piórko).Licznie zgromadzona publiczność (pies + 2 koty) wzięła nader żywy i czynny udział w przedstawieniu.
Karton po bananach do zabawy jest the best dzięki otworowi w pokrywie.Wystarczy wrzucić myszkę do środka i po chwili ma się kota w pudle.Jeśli jest to Grudzik to ma się hm,kawałek kota w pudle :lol:

Hańka

 
Posty: 41926
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Śro lip 16, 2008 20:15

Kto pójdzie z własnej woli do pudła?
Obrazek
Te brudne frędzle na pierwszym planie to psia broda wpychająca się w obiektyw.

Hańka

 
Posty: 41926
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Sob lip 19, 2008 10:17

Niedawno Aniada żaliła się na kłopoty z podrostkami,też się na wątku Czesia i Jożika poskarżyłam,że panna Helcia próbuje uciec z domu przenikając magicznie przez kratę na klatce schodowej.Na to Aniada:"Haniu, musisz pilnować dziecka, bo wiesz... na gigancie różnie bywa! "
No i,psia noga,nie upilnowałam!Rano obudziło mnie naglące:
-"Miau?"
-"Helcia?"
-"Miau!"
-"Kotuś,gdzie jesteś?"
-"MIAU!!!"
Miotam się po domu,wyglądam na schody,oj marnie z moim odsłuchem stereo...Poza mną w chacie tylko Grudzia,znikąd pomocy...Wreszcie olśnienie,rolety w górę,TAK!Zguba znalazła się na balkonie.Pierwsza noc poza domem,mam nadzieję,że ostatnia.Panienka Helcia nie miała wcale specjalnie pokrzywdzonej miny.Sądzę,że ma to związek z faktem,ze jednak wysadziła (bo trudno to nazwać przesadzeniem) wilce z doniczki.Cały dzień z nią wczoraj wojowałam,żeby tego NIE robiła.No to zabunkrowała się na noc i dokonała niecnego czynu,tak jak chciała.Ogrodniczka jedna!

Hańka

 
Posty: 41926
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Sob lip 19, 2008 10:40

A nie mówiłam! Masz szczęście, że staruszki - sąsiadki nie wygarnęły Ci prawdy w stulu: co to za matka! :ryk:
Chyba musisz poważnie zastanowić się, gdzie popełniłaś błąd... :wink:

Co do jedzonka. Moje mają nasypywane chrupeczki i te chrupeczki tkwią w miseczkach cały dzień. Naczytałam się, że kot podchodzi do miski ok. 16 razy na dobę i skubie żarełko. Z moimi tak właśnie jest. Miseczka zawiera mniej niż przepisowa dawna karmy (a daję te wysykopółkowe), więc nie mam wyrzutów, że tuczę koty. Zresztą, one naprawdę się nie najadają jakoś tak do granic możliwości. W upały jedzą maleńko, a Czesiowi to nawet puci-puci schudły :wink: Chyba wie, że nauczyciele nie mają szans na podwyżkę i postanawia zacisnąć pasa.
Raz dziennie koty dostają także mokre (choć przyznam, że nie zawsze - gdy jest gorąco, nawet się nie fatyguję). Jeśli jest to 200g Animondy Carny, to dzielę na dwóch i wtedy zabieram suche. Taka puszka starcza im bowiem na wiele godzin, a czasem wręcz muszę wyrzucić resztki. Jeśli są to saszetki, albo malutki Gimpet, to każdy chłopak dostaje całą porcję dla siebie. Też wówczas rekwiruję suche.
Aniada
 

Post » Nie lip 20, 2008 16:35

Rety,co robić?!Mamy pod dachem gniazdo szerszeni!!!Nie panikuję i nie należę do osób,które mordują wszystko,co potencjalnie może być groźne,ale...
Helcia co wieczór rusza na łów.Zwykle udaje jej się ukatrupić jakąś ćmę.Gdy wczoraj wpadła z impetem pod szafkę byłam pewna,że domęcza ofiarę.Oczywiście padłam na kolana i z twarzą przy podłodze zapytałam "No i co tym razem upolowałaś?".Helcia wyprysnęła spod mebla a gdy zobaczyłam,co leci w ślad za nią...cóż,dawno tak szybko nie mknęłam...Nie było szans na samodzielne opuszczenie lokalu przez szerszenia,bo na dworze było juz ciemno (rzecz się około północy działa).Małżon został zmuszony do złapania zwierza metodą szklanki i talerza (o,wierszyk),udało się i szerszeń pomknął w noc.
No,właśnie-NOC.Zawsze mi się wydawało,że to dzienne zwierzęta!O ich gnieździe wiedziałam od pewnego czasu,przestałam po prostu otwierać to jedno okno.O balkonowe popisy Helci nie martwiłam się bardzo,bo zaobserwowałam,że np. os unika (ogólnie-tego,co duże i brzęczy).Podejrzewam,ze wczoraj szerszeń wpadł do domu przez drzwi balkonowe a Helcia za nim.
Czy ktoś ma doświadczenie z usuwaniem gniazd owadów przez strażaków?Bo powoli dojrzewam do takiej decyzji...To trzecie piętro-czy robią to od strony mieszkania (tego bym nie chciała) czy z drabiny?

Hańka

 
Posty: 41926
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: aania i 72 gości