Wyszłam - był burasek, wpierniczał w tempie ekspresowym Kitekata. Był za filarem. Dałam mu spokojnie zjeść - bo w razie, gdybym go nie złapała, to będzie do tego jeszcze głodny. Ustawiłam się za filarem, zdjęłam bluzę, żeby na niego zarzucić, ale czekałam, żeby dojadł. Była niedaleko kobieta z dwojgiem dzieci, ale pokazałam na migi, żeby się nie zbliżała - posłuchała. Za moment, jakiś, k****, mieszkaniec wylazł z hukiem z budynku i kocio zwiał



Kotek ma coś dziwnego z ogonkiem - jest dosyć gruby, ale krótki, pokryty idealnie futerkiem, więc chyba nie uszkodzony

