Jak wracałam do domu, spotkałam się z Kingą pod klatką, akurat przyjechała z lecznicy.
Malutka zawinięta w kocyk darła się wniebogłosy na całe osiedle.
Jak ma takie mocne płuca to chyba nie jest z nią tak źle ?
Oczko dalej nie za bardzo, ale to chyba tak szybko nie przejdzie, zapewne parę dni musi leczenie potrwać przynajmniej.
Kupy dalej nie ma, co gorsze chyba nie sika...
Kinga mówi, że albo nie sika, albo po prostu ona jeszcze kałuży nie znalazła...
Ponoć mała czuje się lepiej, biega i zaczyna jeść, ale martwię się, bo Kinga mówi, że najbardziej smakuje jej whiskas...
mówię jej, żeby nie dawała whiskasa, bo mała się posypie
a ona na to, że dla niej najważniejsze jest, żeby ona w ogóle coś zjadła
dzwoniła pani z animalii
zamówienie złożyłam wczoraj o 23.55
2 godziny temu dostałam telefon, że wszystko już naszykowali i nadają paczkę, bo chory kotek czeka
jutro dojedzie
bosko
z dobrych wieści
mama była dzisiaj na kontroli z Filusiem
wetka powiedziała, ze jest duża poprawa
ogniska zasychają, wyszło co prawda parę nowych małych, ale to na pewno potrwa, zanim leki kompleksowo podziałają
ale jest lepiej !
i poprawiło się jego samopoczucie, nie jest już taki smutny i apatyczny i zupełnie zniechęcony, zachowuje się całkiem inaczej, wreszcie !
wetka mówi, że był taki biedny przez te sterydy co w niego pompowano
mama dostała jeszcze hydroksyzinę jakby był niespokojny i się rozdrapywał i oliwę ozonowaną do smarowania
w końcu jakas poprawa !!! po tylu miesiącach !!!
