Trudno mi to napisać, ale chyba popełniłam błąd zatrzymując Pusię u siebie.
Myślę, że Pusi nie jest u nas źle, czuje się dosyć swobodnie, uwielbia spacery, ale nie potrafi żyć w zgodzie z innymi zwierzakami.
Ciągle szuka sobie ofiary, teraz padło na Lalę - koteczka boi się pójść do kuwety, dzisiaj znowu zwyczajnie nie wytrzymała i zesikała się w kocim koszyku. Pusia musiała ją zaatakować przy kuwetach, bo Lala dostała ataku paniki, kiedy próbowaliśmy ją włożyć do kuwety. Wielokrotnie zaobserwowałam, że Pusia, kiedy tylko usłyszy, że któryś kot jest w kuwecie, to natychmiast się na niego zaczaja. Mnóstwo razy słysząc drapanie w kuwecie biegłam na ratunek któremuś kotu - ostatnio są to Miziak i Lala.
Jest mi okropnie przykro, bo Pusia jest właściwie jedynym kotem wobec którego stosuję jakąś formę represji - kiedy przychodzi na górę i atakuje spokojnie leżącego kota, znoszę ją na dół. Moje koty tylko teoretycznie mają ponad 100 metrów dla siebie, bo już od wielu miesięcy nie odważyły się zejść na dół. Tam króluje Pusia, ona natomiast czuje się już na tyle pewnie, że wchodzi sobie także na górę, rozkłada na środku, a na zwierzaki pada blady strach. Mamy specjalne metody schodzenia na dół, kiedy koty chcą wyjść na dwór, bo beze mnie boją się, ja występuję w roli ochroniarza, przy którym Pusia trochę się mityguje.
Co najgorsze zwierzaki boją się wejść do domu.
Pusia także nas sterroryzowała, bo jeżeli natychmiast, w tej sekundzie nie dostanie czegoś dobrego do zjedzenia, to już rozgląda się, komu przyłożyć. Jeżeli natychmiast, w tej sekundzie nie zostaje wypuszczona dwór (a samej nie wypuszczamy jej nigdy, więc nie jest to proste), to też bije. Do tego, jeżeli się zdenerwuje, bo usłyszy, że koty biegają, przestraszy jakimś hałasem, natychmiast rusza do ataku - Pusia nie zna innych, pośrednich rozwiązań, typu syczenie, natychmiast bije, także nas.
Lekceważyłam to wszystko, bo nigdy nie polała się krew, oprócz mojej, bo Bunio się jej postawił i ma spokój, a maluchy zaczęły ataki Pusi lekceważyć, chociaż na początku się jej bały.
Do tego te ataki nie są dotkliwe w sensie fizycznym, po prostu niektóre koty nie wyrabiają psychicznie.
Nie wiem, gdzie popełniłam błąd, na początku bardzo zależało mi na podbudowaniu Pusi, która znalazła sie w opresji.
Może podeszłam do sprawy zbyt ambicjonalnie, bo chciałam udowodnić, że sobie z nią poradzę, a należało szukać domu dla jedynaczki.
Myślałam, że woliera i spacery jakoś ją rozładują, że pozostałe zwierzaki poczują się swobodniej.
Z psami nie ma problemu, Harry też się postawił i teraz się nie zauważają.
Zawsze uważałam, że Lala jest najtrudnieszym kotem, bo ma humory, bo syczy, bo przez wiele miesięcy nie zaprzyjaźnia się z nowymi, ale zwierzęta w jej obecności nie czują się zastraszone.
Wydaje mi się, że powinnam osłabić pozycję Pusi, a wzmocnić pozycję Lali i Miziaka. Nieźle brzmi, tylko jak to miałoby wyglądać w praktyce?
Nie radzę sobie, co mam robić ?(mój mąż twierdzi, że zwykle tak formułuję posty, że nie wynika z nich, abym potrzebowała jakiejkolwiek pomocy, stąd podkreślenie, żeby nie było wątpliwości)
