sprawa z glukometrem na pozor jest trudna - ale to strach ma wielkie oczy
Masuj kocie uszy w ramach pieszczot zeby Fri przyzwyczail sie do Twojej obecnosci w tej okolicy i zapamietal, ze dotyk w uszy i okolice jest fajny. Tak wiec krok pierwszy: pieszczoty.
Krok drugi: wez sobie kota do lazienki i tam go wypieszczaj ile bedzie chcial.
Do lazienki bo tam najlatwiej zmyc kocia krew
Kolejny krok: podswietl kocie ucho i zobacz jak biegna zylki - powinnas w taka zylke trafic przy pobieraniu krwi.
Tu masz dowolnosc miejsca i pozycji: ja zaczynalam z kotem na podlodze, teraz siedzimy sobie na kibelku

O wlasciwej porze Czesiek czeka pod lazienka, wchodzi, rozmawiamy chwile jak kulturalni ludzie a ja w tym czasie przygotowuje pasek, igle i glukometr. Siadam na tronie a Czesiek wskakuje mi na kolana (lub sama go sadzam jesli on ma dzien lenia). On jest dlugi wiec nogi musze oprzec na wannie zeby mi sie kocisko zmiescilo. Siedzi/lezy w pozycji: tylek w kierunku mojego brzucha, glowa w kierunku mych stop.
W zasiegu mam przygotowana igle - sprawdzam czy ucho cieple, ewentualnei chwilke masuje mu uszko caly czas z nim inteligentnie konwersujac (

) i buch go szybko w koncowke ucha lub w zylke lub w przestrzen tuz przy brzegu (miedzy zylka a krawedzia ucha). Uwazac trzeba na palce i nie wpadac w panike jak sie przebije kocie uszko. Lepiej dziabnac ciut za mocno niz za slabo, przynajmniej kluje sie raz wiec suma dyskomfortu mniejsza.
Teraz zaczyna leciec krew. Slabo lub nieco mocniej. Jesli mocno - uwaga na ubranie ale uwierz na slowo - kot sie nie wykrwawi

Po wszystkim trzeba scisnac uszko chusteczka higieniczna na moment.
Ale wrocmy do pobierania: pojawila sie krew. Jesli jest jej malo to mozna sprobowac lekko ucisnac okolice, pomaga to. Musisz byc czujna bo kropla krwi laskocze kota wiec czesto potrzasa glowa wtedy. I masz krew na scianie a nie na pasku
a czasem nawet lazienke we krwi, siebie we krwi, kota we kwri i wszyyyyyyystko we krwi bo rozbryzg jednej kropelki jets naprawde imponujacy 
Tak wiec staraj sie zajac jego uwage a w tym czasie wez do reki glukometr i wsun przygotowany uprzednio pasek. Chwilek to potrwa - pojawia sie liczby kontrolne a nastepnie znak gotowosci glukometru (znikna liczby, pojawi sie migajaca kropelka). Teraz musisz wyjac pasek z urzadzenia (uwaga na glukometr, lubi spadac - przynajmniej u mnie) i paskiem zebrac krople krwi z ucha. Plamka powinna zajac caly kwadracik na pasku a przynajmniej centralna czesc - z czasem bedizesz wiedziala ile krwi musi byc aby pomiar mogl sie odbyc. Jesli krwi bedzie za malo - glukometr odmowi pomiaru.
W tym czasie - kiedy pomiar trwa - poglaskaj jeszcze kocura i niech sobie idzie swoja droga.
To tyle w skrocie. Na poczatku nie jest latwo i czlowiek ma ochote sie poddac (bo serce miekkie, bo kota sie kaleczy i go pewnie boli, bo on taki biedniutki itp itd) no ale w chwili zwatpienia pomysl, ze bez tego on nie pozyje dlugo a alternatywa jest zrobienei krzywej cukrowej w lecznicy, w klatce: nei dosc ze bol przy pobieraniu krwi to jeszcze potworny stres.
Reasumujac: twardym slowianinem masz buc, nie miekkim ninja i dasz rade! Zacznij w weekend, masz wtedy pewnie wiecej czasu i spokoju.
Powodzenia.
A i jeszcze jedno - kocie ucho wlasciwie powinno sie zdezynfekowac - dopoki Czes sobei dawal to robilam to za pomoca jednorazowych platkow do dezynfekcji, do kupienia w aptece. Jednak od dluzszego czasu dezynfekcja powoduje u nas duzy Czeskowy stres wiec mu odpuscilam.
Krew - przynajmniej dla mnie - wygodniej pobiera sie za pomoca igly - 0,4 lub 0,45. Tych od lancetu uzywalam doslownie kilka razy, nie podobalo sie nam.
Jeszcze pytasz o karme - ja Ci w kwestii przemyslowej karmy nic nie pomoge, uwazam ze to swinstwo
I jeszcze gwoli wytkumaczenia: z tamtego forum wywabilam Cie tu z tego powodu, ze tamten wet jest moim wetem a z cukrzyca dal plame bardzo na poczatku leczenia. Bardzo go cenie w innych dziedzinach i jest dla mnie autorytetem ale w cukrzycy - nie. Zreszta jestem pierwsza osoba prowadzaca cukrzyka w tej lecznicy, ktora sprawdza kotu krew glukometrem. Na poczatku uslyszalam, ze to pomysl bez sensu bo kotu ucho spuchnie

tak wiec przyzwyczajaj sie do szokowania swojego lekarza, to zaden ewenement przy tej chorobie. Ale trzeba robic swoje i to z pelnym przekonaniem, poniewaz tak naprawde (i to jest najgorsze) jestesmy same z naszymi kotami i ich choroba
