
Piekna bedzie musiala miec zabieg na zabki ale to moj kot wiec sie nie rozpisuje

Jadzia ma wiele zdjec ale nie moze do mnie wyslac bo cos sie dzieje na laczach i nie wiem po ktorej stronie lezy problem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
aassiiaa pisze:Zdjecie Inki juz mamTeraz potrzebuje opisu
jadziaII pisze:aassiiaa pisze:Zdjecie Inki juz mamTeraz potrzebuje opisu
Asiu jakiego opisu
jadziaII pisze:
to jest Inka
terenia1 pisze:
terenia1 pisze:Asiu mam do Ciebie jeszcze prośbę porozmawiaj z tym magikiem od naszej stronki internetowej czy jest mozliwe stworzenie takiej miniaturki naszej strony, którą każda z nas mogłaby umieścić w swoim podpisie, że po kliknięciu w tą miniaturkę można bezpośrednio wejść na naszą stronkę, bo adres do naszej stronki jest umieszczony w 1 poście, ale kto ma czas na przeglądanie wszystkiego, my o tym wiemy że mamy stronkę, ale inni nie wiedzą
Rupert pisze:Tygrys i Kuba gorąco pozdrawiająTygrys pięknie dziękuje za okazane mu serce i dobroć. To chodzące cudo
Przemiłe i strasznie miziaste.
No to obiecana relacja z podróży i zadamawiania
Sobota rano, samochód spakowany, w domu też wszystko gotowe na przyjęcie Tygrysa. Ruszam 10:30.
Trasa makabra. Jakaś czarna sobota na drogach, wypadek na wypadku, kilometrowe korki. Sporą część trasy trzeba było jechać tak:![]()
Miałem cały czas tylko nadzieję, że z pasażerem na pokładzie powrót będzie luźniejszy.
Popołudniu docieram do Sosnowca, zakupiona wcześniej mapa się przydaje i bez problemu melduję się u drzwi Pani Jadzi- cudownym Domku Tymczasowym. Tygrys zadomowił się tam, a otoczony trosliwością i miłością zapewne nie miał ochoty się nigdzie ruszać. Zostaliśmy zapoznani ze sobą, a ja się mocno zdziwiłem. Spodziewałem się nieufności i tego, że będę musiał wkupiać się w łaski, a tu proszę... usiadłem na podłodze a podskokach rzuciła się na mnie cudowna, puchata Bestyja, zaczęła strzelać baranki, a potem dostałem całusa![]()
Zdjęcia z zapoznania ma Pani JadziaPorozmawialiśmy przy kawie, wypełniliśmy umowę adopcyjną i ruszyłem po kontenerek. Tygrys ochoczo zabrał się do zwiedzania nowego mebelka
![]()
Daliśmy mu trochę czasu na zapoznanie się z jego środkiem transportu i chcąc, nie chcąc zebraliśmy się do drogi. Smutne pożegnaniei zeszliśmy na dół. Tygrysa umiejscowiłem tak, żeby w czasie długiej drogi nie czuł się osamotniony.
![]()
Tak grzecznego kota w podróży to jak żyję nie spotkałem. Jechaliśmy spokojnie, Tygrys jeśli za długo siedziałem cicho dopominał się miauknięciem informacji na temat trasy i miejsca docelowegoNo i sobie tak gadaliśmy i gadaliśmy całą drogę. A jak nie gadaliśmy to Tajger ucinał sobie drzemki
![]()
Podróż obyła się prawie bez problemów, zrobiłem jeden 3 minutowy postój, żeby sprawdzić, czy Tygrys nie ma ochoty na miseczkę wody, ale grzecznie odmówił usilnie starając się wylać ją na mnie![]()
Trasa powrotna w miarę dobra, jeden korek. Pod Rawą Mazowiecką mało zawału nie dostałem. Dojeżdżam ja sobie spokojnie do świateł, chcę zredukować, a tu gucio. Jak "piątka" wrzucona była tak jest. Szarpię się szarpię i nic, no to laweta. Dżisas, kot mi się zestresuje. Telefon do kumpla mechanika i po naradzie znalazłem przyczynę. Syrena klaksonu urwała się z marnej śrubeczki na której wisiała i wpadła w cięgła skrzyni biegów blokując ją. Niech żyje francuska myśl techniczna i polskie drogiTygrys ze stoickim spokojem czekał i tylko krótkim miauknięciem skwitował mój wygląd i utytłanie smarami
Dalej poszło już z górki. Im bliżej domu tym bardziej ożywione dyskusje prowadziliśmy. W końcu koło 21 dotarliśmy.
Postawiłem kontenerek w przedpokoju i z pomagającym mi Tygrysem otworzyłem go. Tygrys natychmiast ruszył na zwiedzanie.![]()
Pierwszą godzinę spędził na lataniu po całym mieszkaniu, węsząc zawzięcie. Wodę, jedzenie i kuwetkę miał w głębokim poważaniu. Tłukąc ogonem na boki zdecydowanie pokazywał niepokój i niezadowolenie z całej sytuacji. Po obwąchaniu każdego kąta, stwierdził, że czas na chwilę przerwy i zaległ koło transporterka.
![]()
Posłania i łóżko zostały wzgardzone, a idealnym miejscem na leżenie na początku była podłoga przedpokoju. No to sobie poleżeliśmy tam we dwóch przez kolejne 2 godzinki![]()
![]()
![]()
Tygrys nie miał zamiaru za wcześnie się położyć, więc sobie gadaliśmy przez pół nocy. Potem odkrył, że fajnym miejscem do leżenia jest stół.![]()
![]()
Koło 3 w nocy zaczął przyspiać, więc przenieśliśmy się do sypialni. Budziłem się chyba co godzinę, i podnosiłem głowę to Tygrys albo siedział obok i się we mnie wpatrywał albo słysząc mój ruch przylatywał do pokoju. Koło 9 stwierdził, że koniec wylegiwania i przyszedł pogadać.
Sprawdziłem miseczki, ale chyba nadal zestresowany. Trochę wody ubyło, natomiast saszetka nie ruszona. Zmieniłem mu na inną, przy otwieraniu ocierał się i ocierał, więc stwierdziłem, że pewnie tamta mu nie smakowała i czeka na inną. Ale gdzie tam, skubnął jednym zębem i pogalopował. Suchego też ze 2 ziarnka skubnął. Kuwetka nadal była pusta, więc już się mocno zdziwiłem. Za to po chwili okazało się, że Tygrys pamięta co mu zrobił zły transporterek. Stał rozłożony obok łóżka z kocykiem w środku, gdyby Tigre zechciał się położyć tam. Tigre nie zechciał, natomiast zechciał strzelić na kocyk kupala
Dziś był trochę spokojniejszy, natomiast niepokoi mnie, że w ogóle nie chce jeśćMam nadzieję, że to ciągle kwestia stresu.
No a teraz się w ogóle obraził. Wpadli do mnie rodzice, podrzucili smakołyki dla Tygrysa. Ten początkowo przechadzał się dostojnie, po czym stwierdził, że za dużo już piania nad nim i zaszył się w najgłębszy kąt. Właśnie spędziłem 15 minut próbując przekonać go, że siedzenia za ekranem w kibelku to nie jest najlepszy pomysł dla tak dostojnego kota. Tygrys ma moje przemowy gdzieś, pod drapanie się podstawia, natomiast wyleźć nie ma zamiaruMam powtórkę z rozrywki jak przy poprzednich aklimatyzacjach starszych kociambrów. Mam nadzieję, że spokój to wszystko czego na razie mu trzeba.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], indestructibleperson, Paula05, puszatek i 166 gości