Gunia coraz bardziej mnie martwi. Dziś łasiła się do nas (wróciła po urlopie Dorcia i Gunia była szczęsliwa), więc starałam się wymacać jej boczki - jest bardzo chuda. Sierść posklejana w dredy, które chyba trzeba będzie obciąć, bo na pewno nie dadzą się rozczesać. A kiedyś cała Gunia miała piękną, przedłużaną, jedwabistą sierść - taka jest już tylko na ogonku, i trochę na główce. Sam pysio też wydaje mi się chudszy. Dorcia nie widziała Guni przez kilka dni i jej zdaniem Gunia wygląda gorzej.
Mam pomysł, żeby Gunię złapać do kontenerka i zawieźć do lecznicy całodobowej, która koty przetrzymuje. Opłaciłabym jej wykonanie badań (mogą być potrzebne jakieś badania dodatkowe, albo terapia, stąd potrzeba przetrzymania w lecznicy).Po wykonaniu badań i zdiagnozowaniu i ustawieniu leczenia... no właśnie, wtedy Gunia powinna trafić do domku, choćby tymczasowego. Ale tego domku nie ma, ja naprawdę terza nie mogę, musiałabym wyadoptowac przynajmniej maluchy (Bambusia i Burasię), żeby Guni oddać mniejszy pokój. I to jest błędne koło - bez badań i zdiagnozowania nawet nie wiadomo, czy i na co Gunia jest chora. Ale dla jej zdrowia (fizycznego i psychicznego) nie mogę jej po badaniach odwieźć z powrotem do szpitalnej piwnicy. A ponieważ nie mam jej gdzie odwieźć, nie robię badań...
