Dziewczyny, wieści specjalnych na razie nie mam, czekam na wyniki dzisiejszego badania krwi. Mam nadzieję, że dziś będą.
Narkozy i rtg nie było, niestety Balbinka była zbyt odwodniona.
Dostała mnóstwo leków i dożylną kroplówkę.
Mimo, że pod kroplówką jeszcze zwymiotowała żółcią, to przy wszelakich zabiegach strasznie, ale to strasznie walczyła.
A, zbadano jej cukier. W warunkach silnego wzburzenia wyszedł zdaje się 110 (cokolwiek to znaczy). Powiedziano mi, że to dobry wynik.
Po powrocie do domu, z zabandażowana łapą z wenflonem rzuciła się do miski Pikaśki (było tam kilka chrupków, które pożarła).
Ogólnie, to łazi po mieszkaniu, macha zabandażowaną łapą, szuka jedzenia.
Dałam dietetycznego kurczaczka - coś tam skubnęła, ale nie za bardzo, ona nigdy za mięsem nie przepadała. No niestety, najbardziej na świecie Balbi lubi chrupki
Dostałam jeszcze białe cuś płynne, co by jej wcisnąć do pysia. Wstrętne jest (takie gorzko-słodko-miętowe), ale wcisnęłam.
Dzwonię, co z tymi wynikami.
Jak się dowiem, to napiszę.
edit:dodzwoniłam się, ALAT nam znowu urósł, jest już 300
Niestety, w lecznicy jest sajgon, więc tylko dowiedziałam się, że jutro Balbinka ma dostać to samo, co dziś (a było tego sporo).
Nie puszczajcie tych kciuków.