Siedze przed tym kompem i nie wiem od czego zaczac.
Zla dzisiaj jestem jak osa
Nie miesci mi sie w glowie jak latwo ludzie potrafia oddac zwierzaka. Nie ma tu znaczenia nic innego tylko to, zeby sie pozbyc problemu.
Czy ci ludzie wogole nie przywiazuja sie do swoich zwierzat ? Przeciez te biedne zwierzaki sa traktowane gorzej niz rzeczy. Nie maja zadnej wartosci dla swoich opiekunow. Poprostu smiecie, ktore trzeba wywalic
Zaczelo sie od tego, ze na kociarnie przyjelismy persa. Dwa miesiace temu pomagalam w jego adopcji. Kot zostal oddany do bytomskiego schroniska, bo "rzucil" sie na opiekuna. Oczywiscie przypieta mu zosatla etykietka agresywny do uspienia. Domek znalazl szybko i praktycznie zapomnialam o calej sprawie. A tu niespodzianka z rana pani przyjechala do naszego azylu, bo musi Maxa oddac. Powod oddania: alergia dziecka, bo siersci od persa wszedzie pelno i takie tam ble ble ble
Oczywisie lepiej kota oddac do nas a nie do bytomia...no i co mielismy zrobic. Czemu winien jest ten biedny kot.
Pani na odchodne zaptala czy nie mamy jakiegos innego kota, z krotsza sierscia i co by mogl na dworze mieszkac
Pers ma na imie Maxymilan. Ma okolo 4 lat, jest wykastrowany, zaszczepiony i ma kolor piaskowy z bialym krawatem.
W sobote natomiast nasza wolontariuszka zabrala do siebie kociaczka, ktory przyblakal sie do ogrodu znajomych.
Maleńka dostala na imie Zulka

Ma okolo 5 tyg. Ma zaawansowany koci katar i oczka w fatalnym stanie. Na dodatek powieki podwijaja sie i draznia oczka.
Syberia i Aspazja czuja sie juz duzo lepiej. W dalszym ciagu sa na lekach i diecie, ale najgorsze za nimi.
Dzisiaj tez mialam wspanialy tel. od pani, ktora wyjasnila mi dlaczego ludzie podrzucaja nam kociaki...ano dlatego, ze nie chcemy pomagac
Pomoc miala polegac na tym, ze pani zosatly dwa kociaki z przypadkowego miotu jej kotki i ona nie ma co z nimi zrobic
Bedziecie mi przysylac paczki jak kiedys kogos zamorduje
