Marcjan na dobre rozgościł się u mnie w domu
do południa kiedy słońce świeci w okna Marcyś wygrzewa się na balkonie i łapie opaleniznę - po południu przenosi się na "swój" fotel
nawiązuje przyjaźnie - z Dropsikiem dogadują się świetnie, pomimo, że obydwa to wielkie ( dominujące ?

) kocury - nie walczą ze sobą, tylko cały czas łażą we dwójkę po mieszkaniu i coś kombinują (aż strach się bać

)
Marcyś czuje też miętę do Marysi, uczucia jednak chyba nie są odwzajemnione i biedaczka musi się ukrywać przed nim w przeróżnych miejscach
co do mnie to chyba sympatia Marcjana trochę ostygła, od kiedy traktuję go kropelkami do oczu - kiedy podchodzę, nie wie czy będą głaski czy kropienie, więc często ucieka
natomiast kocha mnie strasznie jak jestem w kuchni, obciera się, grucha, staje na dwóch łapkach, żeby sprawdzić czy w produktach na kanapkę znajdzie się coś dla niego
no i kilka fotek
