Kotka na Jelonkach-wyrzucona? Ma dom! :) A ja tęsknię :(

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Nie lip 06, 2008 7:14

Dwa małe sukcesy. Zastosowałam mój patent na picie - pachnącą owocami morza ;) saszetkę zalałam wodą i wszystko ładnie poszło. :D A przed chwilą było śliczne siusiu w kuwecie. :D

aniaposz

Avatar użytkownika
 
Posty: 14571
Od: Pt maja 25, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Nie lip 06, 2008 8:20

Dorosłą kotkę wystarczy raz zaszczepić. Tydzień - 10 dni po szczepieniu można kastrować.

:ok: :ok: :ok:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Nie lip 06, 2008 8:21

Ania, tylko bez paniki
to tylko za pierwszym razem tak strasznie wygląda.
dasz radę, a koty z dnia na dzień powinny być spokojniejsze.
trzymam kciuki :D
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie lip 06, 2008 12:09

a czy to nie jest kastrowany kocurek? :roll:
ja juz sie w swoim życiu nabrałam :wink:

trzymam :ok:
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Nie lip 06, 2008 15:24

Jak tam na froncie kocim :wink:

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Nie lip 06, 2008 15:54

Aniu, czy mogłabyś się podzielić patentem na saszetkę pacvhnąca owocami morza? Moje koty w te upały prawie nie piją. Trzymam kciuki za Ciebie i kotkę :ok:
Paluszek
 

Post » Nie lip 06, 2008 16:47

No, cóż - front to adekwatne słowo. :? W akcie desperacji odwiozłam kotkę do ojca, z którym nie rozmawiałam od ponad 2 lat. Od początku:

U weta byłam, obejrzał ją, ocenił na wiek pomiędzy 2 i 3 lata. Na odrobaczenie dał Profender, zresztą dla wszystkich kotów, bo i tak był czas. Wróciliśmy, kotka wysiusiała się po raz drugi, zjadła i zasnęła na fotelu. Moje koty na balkonie. W pewnym momencie przyszedł Ramzes, postanowiłam zaryzykować i sprawdzić jak zareagują na siebie w bezpośrednim kontakcie, w końcu jutro i tak musiałyby zostać same we trójkę, a drzwi harmonijkowe to żadna przeszkoda. Nowa się obudziła i z sykiem popędziła za Ramzesem, wpadli pod stół i za fotel. Zanim go odsunęłam, usłyszałam przeraźliwe piski, wrzaski i kotłowaninę, Ramzes uciekł na balkon, ja zdążyłam go zamknąć, zanim pomknęła tam Nowa. Ramzes nie mógł się uspokoić - syczał i dyszał. A co najgorsze - ma wyrwane do mięsa dwa pazury. Byłam z nim u weta, obciął w znieczuleniu poszarpane resztki i zdezynfekował. Opisuję to wszystko dość precyzyjnie, bo już trochę zdążyłam ochłonąć, ale nie było ze mną dobrze. Ramzes też powoli dochodzi do siebie. Tu pytanie odnośnie tych nieszczęsnych ranek - wygoją się szybko, jakie jest ryzyko zakażenia?

A Nową odwiozłam do ojca, nie wiem co będzie dalej. Muszę na spokojnie wszystko przemyśleć, teraz musiałam ratować własne koty. Nowa ma tam kuwetę, parę saszetek i suche. Ojciec o kotach wiele nie wie, ale lubi zwierzęta. Będę z nim w kontakcie.

aniaposz

Avatar użytkownika
 
Posty: 14571
Od: Pt maja 25, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Nie lip 06, 2008 17:05

Paluszek, daję im saszetkę z tuńczykiem czy innym krewetkami, obficie polewam sosikiem, dodaję do tego wodę i mieszam porządnie. Robi się z tego taka zupka, wciaż pięknie pachnąca i smaczna jak trzeba, ale troszkę rozwodniona.

aniaposz

Avatar użytkownika
 
Posty: 14571
Od: Pt maja 25, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Nie lip 06, 2008 19:53

Zaraz spróbuję. Ja w wielkie upały dawałam wodę strzykawką, szczególnie jednej kotce, bo wręcz robiła się taka bezwładna z odwodnienia. Po wlaniu do pyszczka szybko wracała do formy. Ale ten sposób jest lepszy. Dzięki. Przeczytałam Twoje kłopoty z Nową, okazuje się, ze największą przeszkodą przed wzięciem kolejnego kota są dotychczasowe koty. Mnie to właśnie powstrzymuje, ale u Ciebie było drastycznie, szczęście, ze miałaś ją gdzie dać!
Paluszek
 

Post » Nie lip 06, 2008 20:14

Miałam taką jedną niedawno, że biegałam z nią po ludziach, bo innek koty chciała zeżreć. Tylko to mi się pierwszy raz zdarzyło i w sumie uważam, że to żadkie przypadki, gdzie kot przychodzący chce dominować nad rezydentami od razu. Jednak i tak bywa. Dobrze, że miałas ją gdzie odwieść, ale nie przekreślała bym jej. Moja Miśka, która własnie taką agresorką była znalazła fajny domek i poszła do niego wraz z maluszkiem. Okazało się, że maluszki nie tylko tolerowała, ale właściwie zaczęła opiekować się nimi jak swoimi.

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Wto lip 08, 2008 19:31

Niestety musiałam kotkę zabrać od ojca (wolałabym nie zagłębiać się w szczegóły). Nie mam jej gdzie umieścić. Nie chcę jej znów wypuszczać pod blokiem - rezyduje tuż przed klatką, czasem pod samochodami, podbiega do ludzi, boję się, że w końcu trafi na jakiegoś zwyrodnialca. Nie miałam wyjścia - zawiozłam ją na działkę i siedzi teraz sama w domku. Mama jest tam codziennie, nakarmi ją, posprząta kuwetę, pogłaszcze. Chcę ją zaszczepić i wysterylizować. Potem - nie wiem. Na razie będzie tam mieszkać i chyba nie jest jej tam źle. :) Dziś zastałam ją smacznie śpiącą na fotelu, a po jedzeniu przeciągała się i domagała głaskania. DT lub DS bardzo potrzebny :!: Może uda mi się ją jutro sfocić. :)

aniaposz

Avatar użytkownika
 
Posty: 14571
Od: Pt maja 25, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Śro lip 09, 2008 19:03

No to pojechała na sterylkę. Kurczę, droga ta impreza jak pierun; Neskę cięłam tak dawno, że już zdążyłam zapomnieć ile to kosztuje. :? Dziewczyna dziś cały dzień głodowała, po pracy zabrałam ją z działki, posiedziała przez chwilę u mnie w domu (moje koty znów najeżone, ale bardziej Ramzes, co zrozumiałe, bo ma powody jej nie lubić ;)), a potem - na ciachnięcie. Boję się trochę. :roll: O 22.00 mam ją odebrać.

Dziś kotka śpi oczywiście w moim pokoju, a jutro biorę ją ze sobą do roboty. Będzie ciekawie. :roll:

aniaposz

Avatar użytkownika
 
Posty: 14571
Od: Pt maja 25, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Śro lip 09, 2008 19:07

Aniu, pomysł z przetrzymywaniem koteczki w domku na działce, gdzie codziennie pojawia się Twoja mama, jest bardzo dobry. I tak masz komfortowe warunki.
Czemu nie skorzystałaś z którejś z zaprzyjaźnionych lecznic dziewczyn z Warszawy? One sterylizują w bardzo dobrych cenach.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Śro lip 09, 2008 19:18

Femka pisze: Czemu nie skorzystałaś z którejś z zaprzyjaźnionych lecznic dziewczyn z Warszawy? One sterylizują w bardzo dobrych cenach.

Wiesz co... Wszystko spadło na mnie tak nagle. W ciągu dwóch dni działo się u mnie więcej niż ostatnio w ciągu miesiąca. ;) Ja wiem, że to może brzmieć idiotycznie w kontekście osób, które mają po kilka-kilkanaście tymczasów i ich życie obraca się wokół pomocy kotom. Ale, wiadomo - najtrudniejszy pierwszy krok... I jeszcze trafiła mi się taka smoczyca, co mi mojego gapkowatego Ramzesa wystraszyła, że aż odreagowywał sycząc w powietrze. :roll: A ja w ogóle bardzo źle znoszę zmiany, nawet drobne. :? Nie myślałam racjonalnie ostatnio. :oops:

aniaposz

Avatar użytkownika
 
Posty: 14571
Od: Pt maja 25, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Śro lip 09, 2008 19:40

rozumiem
gdy ja pierwszy raz znalazłam się w takiej sytuacji, zgłupiałam kompletnie. Co innego słyszeć, jak inni to robią, a co innego samej nagle stanąć z koteczką na rękach.
Tym bardziej się trzymaj. Zobaczysz, że za kilka dni wszystko przestanie być takie przerażające :D
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 8 gości