» Pt lip 11, 2008 21:37
Aby poniższy opis dnia był zrozumiały nadałam szylkretom imiona. Kotka nr.1- Tara, kotka nr.2- Tola, kotka nr.3- Tula.
Od wczoraj Tola i Tula miały słaby apetyt. Wpychanie jedzenia na siłę nie jest przyjemne dla mnie ani dla kociaków, więc popołudniu postanowiłam spróbować zadziałać podając Peritol. Dostała też i Matylda. Lek zadział i wszystkie trzy poczuły głód. Tola i Tula zjadły suchej karmy, mokrej i popiły mlekiem. Matylda uparcie omijała miski i biegła w stronę Soni. Nakarmiłam ją trochę na siłę, ale na koniec sama popiła mleka z miski. Koło godz.16 Tola zwymiotowała to co zjadła wcześniej. Wymacałam w jej jelitach twarde kule kału. U weta dostała Tolfedine, Lydium a po lewatywie jeszcze na stole u weta pozbyła się balastu do kuwety. O godz.18 zabrałam Matyldę do weta na kontynuację antybiotyku. Okazało się, że ma gorączkę. Dostała leki i wróciłyśmy do domu. O godz.18:45 obudziła się Tula i kulała na tylną łapkę. Oczywiście miała gorączkę, więc znowu biegiem do weta, który przyjmuje do godz.19:00. Mniej więcej do godz.20:40 wszystkie 4 kotki spały. Po przebudzeniu Tola, Tula i Matylda zabrały się za jedzenie. Matylda sama zjadła sporo mokrej karmy i popiła mlekiem. Trochę później obudziła się Tara. Była piskliwa i podkurczała przednią łapkę. Ona również miała temperaturę choć jeszcze półtorej godziny wcześniej biegała radośnie po mieszkaniu. W domu nie miałam ani kawałka Tolfedine i musiałam zadzwonić do, wetki która zgodziła się przyjść do kliniki. Tara dostała zastrzyki a ja tym razem wzięłam do domu Tolfedine w tabletkach na wszelki wypadek.
<=klik