» Wto lip 08, 2008 22:38
Dwa tygodnie z hakiem ciszy, chyba się już wszyscy pogniewali, i słusznie by zrobili. Przepraszam, tryb życia mi się zepsuł, odstawiłam forum do przesady, młyn mam.
Maczko szczęśliwy w DT. Jest ulubiony fotel, jest rytualne budzenie Uli na piesczoty bladym świtem i jest myszka na sznurku. Dopiszcza go Ula mięskiem i w ogóle "prawdziwym jedzeniem", bo na suche i puszki lekko pogniewany. Wygląda lepiej - moim subiektywnym zdaniem, a dziś potwierdziła wetka. Przechodzi mu lichy wygląd, futerko jakby lepsze. Wygląda dalej na chudzinę, ale zdrowszą - no i summa sumerum tyje, dobił do 4,60. (czyli + 0,2 kg w jakieś trzy tygodnie).
Pod koniec lipca zawalczymy z pysiem, ściągniemy kamień. Wetka uważa, że bedzie mozna zdecydować się na narkozę, o tym jeszcze pokonsultuje w wątku białaczkowców.
Będzie dobrze - i będzie jeszcze długo dobrze, naprawdę w to wierze. I tylko domu stałego Maczowi brak.