Jestem. Teoretycznie miałam odsypiać, ale obudziłam się i nie mogłam z powrotem zasnąć.
Alma bardzo przeżyła rozstanie ze mną i jak dojechałam w sobotę, zastałam ją strasznie miauczącą w klatce
A jak otworzyłam klatkę i ją wzięłam i przytuliłam, natychmiast umilkła i w ciągu minuty się uspokoiła i rozluźniła. W obydwa dni wystawy siedziała już cicho i spokojnie w klatce, nawet polowała na piórka. Nie sądziłam, że moja zosia-samosia jest aż tak do mnie przywiązana. A przecież znała i MarięD, i Desnę.
Na kwaterze były i baranki, i zabawa z Desną. Ogólnie fajnie, dzidzia cały czas mruczała i wywalała brzuszek do góry. A w nocy w przerwach w ganianiu z kudłatą spała u mnie w nogach.
Alma musi dorosnąć, bo wciąż wygląda jak kociak, co było widać zwłaszcza w porównaniu z innymi kotkami. Ale ładnie dała się wystawić

(choć oczywiście bluzgi leciały ze słodkiej mordeczki

)
Robimy zatem długą przerwę wystawową, dzidzia na pewno się tym nie zmartwi
Na wystawie kupiłam niedużą sztywną torbę na wypady do weta. Pojemność: 1 devon albo 1 ogon maine coona
Było mi bardzo miło poznać forumowiczki z Trójmiasta i okolic

, choć na wystawie to żadna rozmowa, bo myśli zajęte kotami
Bardzo dziękuję pluszakowi za siedzenie przy naszych futrzakach, gdy poszłyśmy coś zjeść i nieco odsapnąć
A Fri mignęła nam w przelocie przy obiedzie i poleciała dalej
Nogi w morzu pomoczyłam
To tyle w telegraficznym skrócie
PS. A devonki właśnie się ganiają i tłuką, walka to ich żywioł
