Koty z azylu na Gądowie [Wrocław]

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Śro lip 02, 2008 18:33

Monisek pisze:Trzeba by było porządnie odkazić piwnicę i zrobić kwarantannę.

Kilkakrotnie kilka osób proponowało p. Ani pomoc w remoncie piwniczki, niestety nie chce się na niego zgodzić. Żal jej kilku starych gratów, które musiałaby wyrzucić, a nie żal kotów, które u niej umierają... smutne...
Monisek pisze:Tylko zawsze jest jakiś kot w potrzebie...

P. Ania wiele zrobiła dla kotów i naprawdę chce im pomagać. Nie wie jednak, że zabierając je z ulicy do siebie, skazuje je na śmierć w męczarniach z powodu panującej u niej zarazy. Tłumaczenia nic nie dają, wciąż bierze następne koty. Tylko kotów szkoda...
ObrazekSKARBONKA ZAPRASZA!!!

Kicia_

 
Posty: 5370
Od: Pt lut 29, 2008 20:33
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lip 02, 2008 18:42

Monisek pisze:A Brunetka i Betty były szczepione?

Nie.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lip 02, 2008 21:08

ossett pisze:
Monisek pisze:A Brunetka i Betty były szczepione?

Nie.


Myślałam, że najpierw jest odrobaczenie, szczepienia, a potem takie zabiegi jak sterylka :( Rozumiem, że to kwestia pieniędzy, ale przecież zawsze można zorganizować jakąś akcję na szczepienia. Czy p. Ania jest taka uparta i nie widzi potrzeby szczepienia, czy nie chce pomocy, czy o co chodzi?
To już wiem Basiu, dlaczego się tako nie martwisz, byłam święcie przekonana, ze kotki były sczepione :?
Obrazek Obrazek Obrazek
Moja mała Lolunia 07.03.2009 [']

Monisek

 
Posty: 2591
Od: Śro gru 27, 2006 13:15
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lip 03, 2008 5:51

Monisek pisze:
ossett pisze:
Monisek pisze:A Brunetka i Betty były szczepione?

Nie.


Myślałam, że najpierw jest odrobaczenie, szczepienia, a potem takie zabiegi jak sterylka :( Rozumiem, że to kwestia pieniędzy, ale przecież zawsze można zorganizować jakąś akcję na szczepienia. Czy p. Ania jest taka uparta i nie widzi potrzeby szczepienia, czy nie chce pomocy, czy o co chodzi?
To już wiem Basiu, dlaczego się tako nie martwisz, byłam święcie przekonana, ze kotki były sczepione :?


Te akcje sterylizacyjne(przeprowadzane przez p. Anie, jej znajome, ale nie tylko niestety, także przez pewną wrocławską fundację po której naiwnie spodziewałam się kiedyś czegoś innego) wygladają tak:

1.Ewentualne rozpoznanie w terenie czy kotka jest adopcyjna czy nie, czy z brzuchem czy nie (od tego zależy wybór lekarza, prawie nikt nie robi aborcyjnych w przypadku widocznej ciąży)
2. Złapanie
3. Sterylizacja w najbliższym wolnym terminie, im szybciej tym lepiej, zwłaszcza jeżeli kotka jest w bardzo zaawansowanej ciąży
(no, zdarzyło sie(ale nie p. Ani...) gonienie dzikiej kotki(pisane to zreszta było jako akcja pozytywna na forum rok temu), która rodziła w trakcie uciekania(no ale szczęsliwie dopadnięto ja, wysterylizowano(klatka cała we krwi potem), kocieta uspiono zaraz oczywiście)
4. Odpchlenie i odrobaczenie jak zostaną zauważone robale i insekty
(w przypadku kotek u p. Ani- niektóre profesjonalne fundacje wrocławskie tego w ogóle nie czynią)
5. Wypuszczenie dzikiej nieadoptowalnej kotki po tygodniu, a jak nie je to
wcześniej.
Dzikie kotki maja szwy rozpuszczalne i dostają zaraz po zabiegu podwójna dawke antybiotyku, dlatego juz nie widza lekarza drugi raz.
6. Ewentualne leczenie adoptowalnej kotki jak choroba zostanie zauważona, jak siedzi dłużej to wtedy jest szczepiona.

I to wszystko dla dobra kotów podobno...
Ich populacja na pewno szybciej się zmniejsza w wyniku tak przeprowadzanych akcji niz w przypadku jakiś ceregieli.

Zresztą chyba taki schemat jest zalecany i stosowany prawie wszędzie.
Czytałaś watek na Miau o oswojonej kotce Beżce z Warszawy zamurowanej w grobie z kórego wyciagnięto ją po 2 tygodniach; weci z rejonu do którego była przypisana, i do którego ja zaniesiono na leczenie natychmiast ja aborcyjnie wysterylizowali i zalecili odniesienie na cmentarz po tygodniu...

No cóż, takim sterylizacjom kotek (i kastracjom kocurów) wolnozyjących i bezdomnych JESTEM PRZECIWNA!!!

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lip 03, 2008 21:36

Ja niestety też.

Czasem krzyk o strylizacje i aborcje przypomina mi raczej kocią eksterminację, a nie walkę o życie i lepszy byt. Rozumiem konieczność sterylizacji, walkę z bezdomnością, ale nie pojmuję tłumaczenia zwykłej bezduszności dobrem kotów.

Ale dlaczego koty, które przebywają w piwnicy czasem kilka miesięcy, które przeznaczone są do domu, nie są szczepione? Przecież można było w tym pomóc :(
Obrazek Obrazek Obrazek
Moja mała Lolunia 07.03.2009 [']

Monisek

 
Posty: 2591
Od: Śro gru 27, 2006 13:15
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lip 03, 2008 22:40

Monisek pisze:Ale dlaczego koty, które przebywają w piwnicy czasem kilka miesięcy, które przeznaczone są do domu, nie są szczepione? Przecież można było w tym pomóc :(

Te które przebywały dłużej były zawsze szczepione. Tego p. Ania pilnowała.
Starała sie aby koty przed wydaniem do domu miały aktualne szczepienia.
Betty i Brunetka byłyby wkrótce zaszczepione.
Jeszcze nie wiem jak sie dziś maja- nie zdazyłam sie dowiedziec.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lip 03, 2008 22:54

Ok, już rozumiem. Myślałam, że szczepień w ogóle nie było.
Mam nadzieję, ze kociczki będą zdrowe, trzymam kciuki.
Wczoraj odnowiłam ogłoszenia.
Obrazek Obrazek Obrazek
Moja mała Lolunia 07.03.2009 [']

Monisek

 
Posty: 2591
Od: Śro gru 27, 2006 13:15
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt lip 04, 2008 12:03

Jak narazie Betty i Brunetka są zdrowe.

Betty została parę dni temu zaszczepiona.

Brunetka nie, bo nagle dostała zapalenia gardła i tchawicy, ale już skończyła antybiotyk i po niedzieli ma byc zaszczepiona.

Pani Ania dzielnie opiera się naciskom na przechowywanie tam kotek po sterylizacji, ale nie wiem jak długo?

Na jej pytanie co ma zrobic i gdzie przechować ja nie w tej piwnicy napotkanego bezdomnego kota w potrzebie, nie umiem jej odpowiedzieć.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt lip 04, 2008 14:03

Może jednak w tej sytuacji da się namówić na odkażanie piwnicy i remont?
Obrazek Obrazek Obrazek
Moja mała Lolunia 07.03.2009 [']

Monisek

 
Posty: 2591
Od: Śro gru 27, 2006 13:15
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt lip 04, 2008 18:11

Monisek pisze:Może jednak w tej sytuacji da się namówić na odkażanie piwnicy i remont?


Mam nadzieję. Ale... Szantażuje p. Anie jak mogę, ale ona jest niezależna.

Żeby tylko Betty i Brunetka znalazły domki.

Przy okazji pochwała dla administracji Osiedla Gądów.
Były wstawiane nowe okna do piwnic i we wskazanych blokach wstawione są okienka z eleganckimi wejściami dla kotów (no nie wiem co koty o nich sądzą-zwykłe dziury były chyba dla nich wygodniejsze)
Nawet w moim bloku okryłam przedwczoraj takie okienko.
Muszę je otworzyć - może Ktos tam zimą zamieszka....
Podejrzewam, ze w każdym bloku jest takie okienko, ale jeszcze nie sprawdzałam.
Jest tu teraz dużo więcej okienek niż kotów. Dzięki pani Ani...

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob lip 12, 2008 9:13

Jednak Brunetce i Betty sie udało -nie zaraziły sie.
Brunetka już tez zaszczepiona, wczoraj pakowała sie do domku do Lubinia
(znalazł sie dzięki Allegro), zdaje się.
Chyba już pojechała, czeka tam na nią bardzo podobny do niej czarny kocurek 2 letni kocurek; jak się polubią i zaakceptują nawzajem to tam już zostanie. Potem sie dowiem czy na pewno juz pojechała.

Biedna Betty zostaje same-taka śliczna malutka miziasta szylkretka i nikt jej nie chce... Strasznie płacze za ludźmi.

Jest do adopcji także malusieńka ok5-6 tygodniowa szylkretka z jednym oczkiem zasłoniętym błonka z niewiadomych przyczyn(dlatego piwniczna czarna mama ją odrzuciła (a przecież rudy tatuś tej córeczki tak jej się podobał...) i tylko syczała na nia zamiast się nią zająć).Opiekuje się nią teraz i przynosi do lecznicy oddelegowany pan z zakladu remontowego (którego szef ma wzorowo urządzona piwnicę dla kotów dzikich podwórkowych(obrzeże Trójkąta Bermudzkiego...). Koteczka wygląda jak mały misiaczek i jest bardzo dzielna, potrafi odstraszyć psa. Jak na nia patrzę to przychodzi mi na myśl imie Calineczka (chociaż wiem ,że urośnie).
Z Betty wyglądałyby jak matka i córka. Albo jak dwie siostrzyczki potem.
Calineczka niestety nie ma takich ładnych uszek jak Betty , tylko całkiem zwyczajne, sterczące po prostu do góry.
Postaram się zrobic Calineczce zdjęcie w najbliższym czasie.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob lip 12, 2008 9:29

Obrazek
Nie, to jeszcze nie jest zdjęcie Calineczki z Trójkąta.
To zdjęcie Betty!
Wysterylizowana, zaszczepiona młodziutka koteczka tęskni za domem;
nie mołych wakacji spędzic w ciemnej, dusznej piwnicy. Siedzi tam juz 4 miesiące. Cudem nie zaraziła się pp. Jest zdrowa i czeka...

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob lip 12, 2008 10:46

Dzisiaj kończą sie ogłoszenia, przedłużę Betty i poczekam na wieści o Brunetce, jeśli nie znalazła domu - też jej przedłużę. Betty ma dość duże powodzenie na allegro - może wreszcie znajdzie domek, ktoś ją wypatrzy, zachwyci się jej urodą i zdecyduje na zabranie.
Obrazek Obrazek Obrazek
Moja mała Lolunia 07.03.2009 [']

Monisek

 
Posty: 2591
Od: Śro gru 27, 2006 13:15
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie lip 13, 2008 5:41

Monisek pisze:Dzisiaj kończą sie ogłoszenia, przedłużę Betty i poczekam na wieści o Brunetce, jeśli nie znalazła domu - też jej przedłużę. Betty ma dość duże powodzenie na allegro - może wreszcie znajdzie domek, ktoś ją wypatrzy, zachwyci się jej urodą i zdecyduje na zabranie.


Brunetka pojechała przedwczoraj (w piatek) do Kocurka, ale jak mu się nie spodoba, to wróci.
Życie pisze dość niezwykłe scenariusze; jest dość duże prawdopodobieństwo, że Kocurek rozpoczął swoja karierę oswojonego kota domowego w azylku p. Ani!
Otoż dwa lata temu ok. 3 miesięczny czarny kocurek uszkodził sobie paluszek w klatce(wcisnął między pręty). Został zabrany do domu tymczasowego, a potem wyadoptowany. Chodząc charakterystycznie stukał pazurkiem uszkodzonego paluszka. I cóż robi aktualny TŻet Brunetki?
Chodząc charakterystycznie stuka pazurkiem...

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie lip 13, 2008 10:07

Los pisze niesamowite historie :)

Kiedyś byłam u znajomych na podwrocławskiej wsi. Poszliśmy na spacer i wróciliśmy z maleńkim zasmarkanym kociakiem, którego jakiś podły człek wyrzucił w trawę. Los był łaskawy i w ten sam dzień kicia trafiła do znajomej mojej koleżanki z pracy. Po 2 latach moja znajoma ze wsi wynajęła mieszkanie dziewczynie z kotem. Pewnego dnia rozmawiały sobie o znajomych i tak od słowa do słowa doszły do mnie, a potem do historii z kicią, która okazała się naszą znajdką. Znajoma ze wsi mówi, że to było przeznaczenie - kicia została znaleziona u niej na wiosce i teraz mieszka w jej wrocławskim mieszkaniu. :)
Obrazek Obrazek Obrazek
Moja mała Lolunia 07.03.2009 [']

Monisek

 
Posty: 2591
Od: Śro gru 27, 2006 13:15
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 8 gości