UWAGA na Książęcą - Warszawa

Informacje i opinie o lekarzach weterynarii, klinikach i gabinetach.

Moderator: Moderatorzy

Post » Śro lip 02, 2008 8:23

Lucynka - ja od zeszlego tygodnia probuje umowic kicie, dzwonie wciaz i nie ma miejsc.
Filemon, Nuteńka [*] kocham na wieki....
Franuś [*] w moim serduszku na zawsze
Dzwoneczku [*] Kochanie, pamiętam...
Bokiruniu [*] dziękuję...
Obrazek
Obrazek

Satoru

 
Posty: 11062
Od: Czw sie 21, 2003 13:32
Lokalizacja: Warszawa - Ochota

Post » Śro lip 02, 2008 9:23

Niestety, w niektórych klinikach jest jeszcze gorzej. Kliniki na Bielanach nie przyjmują chorych kotów. Czyli złapana dzika kotka, nawet w ciąży powinna być wyleczona i dopiero wtedy można ją przywieść na sterylkę. Przeżyłam to niedawno z Delfinem podczas łapanki na Kasprowicza. Złapane przez nas koty nie wyglądały na chore, ale na drugi dzień rano lecznica zadzwoniła do Delfina z „nakazem” odebrania kotek w trybie natychmiastowym, bo są przeziębione. Wiem, że nasze perypetie były opisywane szeroko na forum.
Klinika na Grójeckiej nie przyjmuje od końca kwietnia, czego bardzo żałuję. Są bardzo sprawni, zorganizowani i, o ile mi wiadomo, nie mieli żadnej wpadki. Wydali już całą forsę jaką dostali z gminy, a działali gdzieś od 10 stycznia. Może jeszcze podpiszą z gminą aneks na dodatkowe sterylki, ale słyszałam, że na małą sumę. Oczywiście nie było tak, że miejsce było na każde żądanie, ale byłam dokładnie informowana ile i kiedy będą wolne miejsca, no i nie czekało się na nie tygodniami.

moguncja

 
Posty: 112
Od: Wto lip 01, 2008 10:52

Post » Śro lip 02, 2008 10:04

Na Książecej rzeczywiście w przypadku braku miejsc, co jest regułą, dostaje sie przykazanie "proszę się dowiadywać", albo "w przyszłym tygodniu" . Wiem, ze tam gdzie maja sterylizacje ludzie ze Sródmieścia, nawet jak nie ma wolnego miejsca to trzeba poczekać dzień-dwa, ale nie tydzień, żeby się znowu dowiedzieć, że już miejsca nie ma.
Jestem umówiona na telefon z panem z naszej gminy i dowiem się jak to jest określone w umowie - ile miejsc ma byc przeznaczonych dla kotów dzikich itp. Oczywiście podzielę się wami informacjami.

moni4j

 
Posty: 7
Od: Pon cze 30, 2008 22:16
Lokalizacja: Warszawa/Mokotów

Post » Śro lip 02, 2008 23:13

Rozawialam z panem z gminy i dowiedzialam sie, ze w lecznicy miejsca dla kotów dzikich nie są "rezerwowane", co jest oczywiste, bo przeciez trudno, żeby klatki puste stały i czekały. Klinika ma się po prostu wywiązać z wykonania 200 zabiegów, na które zostały wydane talony do konca grudnia. Co nestety wcale nie oznacza, ze będą woleli przyjać kota z gminy zamiast pewnie droższego "komercyjnego" .
WAŻNE jest to, ze gmina może interweniować, tylko trzeba się z nią skontaktować i zasygnalizować gdyby byl ciągle problem z miejscem w lecznicy. Ja kontaktowałam się z panem Michałem Drabarkiem z działu ochrony środowiska tel. 022 844 15 32, bardzo sympatyczny i życzliwy człowiek, chętny poznać problemy kociego środowiska i usprawniać współpracę z lecznicami. Skorzystajmy z tego dopóki ktoś chce z nami rozmawiać i ulepszać to co jest! pozdrawiam, m.

moni4j

 
Posty: 7
Od: Pon cze 30, 2008 22:16
Lokalizacja: Warszawa/Mokotów

Post » Śro lip 02, 2008 23:19

Dzięki za namiary Moni, dobra robota:D

Nie mam co do lecznicy wielkich oczekiwań, mam nadzieje ze bezproblemowo wysterylizuja dwie kicie zanim zajda w ciaze znowu i to jest najwazniejsze!

(Prakseda, dzieki:*)
Filemon, Nuteńka [*] kocham na wieki....
Franuś [*] w moim serduszku na zawsze
Dzwoneczku [*] Kochanie, pamiętam...
Bokiruniu [*] dziękuję...
Obrazek
Obrazek

Satoru

 
Posty: 11062
Od: Czw sie 21, 2003 13:32
Lokalizacja: Warszawa - Ochota

Post » Czw lip 03, 2008 7:24

Dziwne że miejsca nie są rezerwowane .Do tej pory a sterylizowałam w kilku przychodniach często rezerwowałam klatkę na swoje nazwisko ,jeżeli ne złapałam jednego dnia to łapałam następnego i zawoziłam.Z tego co wiem Książeca ma kilka klatek .
Obrazek

Henia

 
Posty: 3068
Od: Pt mar 10, 2006 14:29
Lokalizacja: Warszawa-Muranów

Post » Czw lip 03, 2008 9:30

Z ta rezerwacją mam na myśli, że nie ma klatek przeznaczonych tylko dla dziczków, ale przyjmuje się jak sa wolne. Nam tez się zdarzało, że dzwoniłyśmy dowiedziec się o miejsce, pani mówiła, że jest i żeby przywożić i to była pewnego rodzaju "rezerwacja". Ale trzeba najpierw usłyszeć, ze jest wolna klatka, a jak wiecie często zdarza się, ze nie ma i trzeba czekac tydzień, i znowu próbować....

moni4j

 
Posty: 7
Od: Pon cze 30, 2008 22:16
Lokalizacja: Warszawa/Mokotów

Post » Czw lip 03, 2008 10:10

A czy pytałyście pana z gminy, czy gmina w jakiś sposób może interweniować, jeśli lecznica coś źle zrobi przy sterylce, za którą gmina płaci?

Udało Wam się dotrzeć do kierownictwa?
Zdaje się, że szefem kliniki jest Waldemar Wośko - nie wiem, czy podano Wam nazwisko.
Jeśli nie chciano Was z nim skontaktować, to może można przyjść do niego w godzinach dyżuru, jak przyjmuje? I przyjść jak na wizytę, tylko rozmawiać o czymś innym?
Bo uważam, że rozmowa z kierownictwem powinna się odbyć w takiej sytuacji.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lip 03, 2008 13:46

Tak, jak najbardziej gmina może interweniować, zwracać się o wyjaśnienie przyczyn itp. Teraz akurat jakaś Pani poskarżyła się, że kotka kilka dni po sterylizacji zeszła. Gmina poprosiła o wyjaśnienie i czeka na odpowiedź lecznicy. W skrajnych przypadkach nieukładania się współpracy gmina moze zerwać umowę, albo zakończyć współpracę z terminie przewidywanym przez umowę, ale z niezbyt pozytywną opinią. To rzutuje na przyszłość!
Pan z gminy prosił o informowanie o takich przypadkach, bo niby skąd oni mają to wiedzieć jeśli nie od nas. Rozmawianie z wetami nie ma sensu, no bo co z tego może wyniknąć? Nic konkretnego. Tylko kiedy idzie przez gminę moze miec jakieś wymierne konsekwencje dla lecznicy w przypadku zaniedbań.
Sugerowałam, żeby pomyśleć o formularzu podpisywanym przy odbiorze kota przez opiekuna, które to formularze zostałyby w lecznicy jako dowód na dobre wykonanie usługi. Są naprawdę ciekawe pomysły na przyszły rok, ale to chyba trzeba będzie w osobnym wątku. Ale opinia ludzi, ktorzy maja z tym do czynienia na codzień jest konieczna bo daje większą pewnośc , że to będzie działać.

moni4j

 
Posty: 7
Od: Pon cze 30, 2008 22:16
Lokalizacja: Warszawa/Mokotów

Post » Czw lip 03, 2008 14:34

na ul. Zytnia , tam jest porzadek umawiamy sie na konkretny dzien z wyprzedzeniem nawet 10 dni i klateczka czeka.
Pozniej jak odbieram kota to za kazdym razem podpisuje ze kota odebralam i jeszce upominam sie o karte i poczytalm ile było kocików i jakie leki dostawała. Czyli nasza lecznica z ul. Zytniej pod wzgledem organizacyjnym jest super. :lol:
"Nie nowina, że głupi mądrego przegadał; Kontent więc, iż uczony nic nie odpowiadał, tym bardziej jeszcze krzyczeć przeraźliwie począł; Na koniec, rzekł mądry, by nie być w odpowiedzi dłużny:
Wiesz, dlaczego dzwon głośny? Bo wewnątrz próżny."
(z I.Krasickiego)

meggi 2

 
Posty: 8744
Od: Sob lip 07, 2007 21:16
Lokalizacja: Warszawa-Wola

Post » Czw lip 03, 2008 15:40

No własnie, chyba trzeba czerpać ze sprawdzonych przykładów. A talony do tej kliniki macie od gminy czy jakiejś fundacji?

moni4j

 
Posty: 7
Od: Pon cze 30, 2008 22:16
Lokalizacja: Warszawa/Mokotów

Post » Czw lip 03, 2008 19:57

Jezeli to pytanie do mnie , to tak z gminy na akcje sterylkowe kotów z mojego podpisu.
"Nie nowina, że głupi mądrego przegadał; Kontent więc, iż uczony nic nie odpowiadał, tym bardziej jeszcze krzyczeć przeraźliwie począł; Na koniec, rzekł mądry, by nie być w odpowiedzi dłużny:
Wiesz, dlaczego dzwon głośny? Bo wewnątrz próżny."
(z I.Krasickiego)

meggi 2

 
Posty: 8744
Od: Sob lip 07, 2007 21:16
Lokalizacja: Warszawa-Wola

Post » Czw wrz 04, 2008 15:14

Jeśli chodzi o wypuszczanie kotek po sterylce - mam ogólnie złe doświadczenia. W pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, czy nie zrezygnować ze sterylizacji. :cry:
Wszystkie koty wypuszczane po sterylce były po 2-4 dniach chore.
I wracały do mnie na leczenie albo musiałam leczyć całe stado, które od nich się zaraziło. :cry:

Po konsultacji z weterynarzami zmieniłam sposób postępowania.
Stres, zmiana miejsca, zabiegi, leki - obniżają odporność zwierząt i efektem są choroby. Trzeba więc odporność przywrócić (w miarę możliwości).

Na Książęcą trafił po wypadku kot wolno żyjący - na operację usunięcia oka. Był w szpitalu 2 tygodnie, po czym został wypuszczony.
Ale tym razem:
3 dni przed wyjściem ze szpitala zaczął brać na wzmocnienie odporności scanomune, które specjalnie dla niego kupiłam i zostawiłam w szpitalu. Po wypuszczeniu nadal dostawał go jeszcze przez ok.10 dni.
Kot jest ponownie na wolności już ok. 3 tygodnie i jest na razie OK.

-Anula-

 
Posty: 1453
Od: Pt kwi 20, 2007 14:58
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw wrz 04, 2008 15:28

Zapomniałam napisać (a nie ma opcji zmiany), że koty sterylizowałam w innej gminie. A kot z uszkodzonym okiem trafił do jedynego dyżurnego chirurga, którego znalazłam w niedzielę.

-Anula-

 
Posty: 1453
Od: Pt kwi 20, 2007 14:58
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości