Mam ponury nastrój ze względu na Lotnię

. Chyba lepiej się czuje po lekach, ma apetyt, więc jednak postanowiłam zaryzykować i dać jej więcej jeść. Na szczęście nie ma sensacji żołądkowych, więc co jej będę żałować. Boję się, że nie zauważę, kiedy zacznie ją boleć - koty potrafią ukrywać cierpienie. Martwię się np., że pogłaskana nie mruczy od razu: źle się czuje, czy jest po prostu zaspana?
Lotnia na tarasie o zmierzchu.
Ona lubi sobie wyjść na taras wcześnie rano i pod wieczór. Siedzi, łapie zapachy, czasem wyjdzie za winkiel, ale dalej niż parę metrów nie idzie.
Joasia, ja wierzyłam w Twoje spacerujące przy człowieku koty, bo widziałam już wcześniej kota przyjaciół. Bałam się tylko, że moje takie mądre nie będą. A tymczasem kocury spacerują coraz dalej - poszliśmy w stronę lasu. Tu widać, jak Sybirek zawraca - uznał, że jest za daleko od nas.
W lesie na początku trzymały się blisko siebie:
Potem każdy oglądał las na własną łapę:
Sybir chodził po lesie, zatrzymywał się pod drzewami, patrzył w górę i miauczał

. Potem stwierdzał, ż jest daleko od nas i wracał też miaucząc. Myśliwy to chyba z niego nie będzie (i dobrze) - słyszała go cała zwierzyna w promieniu kilometra

.
Moher zastanawiał się długo, czy wyjść z miłego chłodu na słońce, jednak nie zdecydował się zostać tam sam i zaraz dołączył.
Moherowy, jak ostatnia ofiara znów wlazł w żywicę. Tym razem tylną łapą. Zlepił dwa palce i wkurzał się strasznie, gdy chciał to usunąć. W końcu łaskawie oddał łapę w moje ręce: długo skubałam, aż rozkleiłam, bo nawet futerka nie ma tam jak wyciąć.
PS. Witaj AKowiec
