» Śro paź 08, 2003 19:21
No tak... miałam więcej nie odzywać się w tym temacie... ale skoro rozpętałam burzę (nie było to moim zamiarem) muszę ją jakoś zakończyć... bo widzę, że ludzie rejestrują się tylko dlatego, żeby się wytłumaczyć dlaczego są w PZF itd.
Po pierwsze i najważniejsze: nie wrzucam wszystkich do jednego wora! To super, że są hodowcy dbający o swoją hodowlę i wcale nie wątpię, że tak jest. Nie zamierzam również rozpatrywać, który związek jest lepszy, ba zarówno jeden, jak i drugi ma pewno swoje plusy i minusy... również nie będę wyszczególniać zasług poszczególnych hodowców, bo to nie ma sensu... zarówno w jednym, jak i w drugim są prawdziwi hodowcy, ale są i oszuści podkładający mioty, kryjący smoje kotki bez umiaru i sprzedający na lewo kociaki bez rodowodu... itd.
Jednak faktem jest, że nie mam zaufania do tego związku... przyczyną tego jest pozostawienie zbyt dużej samowolki hodowcom. Uważam, że nasze społeczeństwo jest zbyt mało uświadomione, zbyt dużo jest oszustów lub nieodpowiedzialnych ludzi, aby pozostawić te sprawy swojemu biegowi. Jeżeli pozwala się hodowcom (szczególnie młodym i niedoświadczonym) na rozmnażanie kotów bez wcześniejszego sprawdzenia, czy rzeczywiście powinny być rozmnażane - to włanie jest dla mnie nierobieniem nic dla dobra rasy... a PZF na to pozwala. Hodowcy decydują? W SHKRP decydują sędziowie, którzy poświęcają wiele lat nauki, by zdać egzamin na "ucznia", wcale nie łatwy, bo tylko jednostki zdają go za pierwszym razem, a później jeszcze uczeń musi zaliczyć 2 lata stazu jako "asystent sędziego". W sumie jest to wiele lat ciężkiej pracy i nauki... zatem opinia hodowcy mówi mi niewiele, zwłaszcza, że jest wydawana przeważnie w wieku 3 miesięcy, kiedy kociak jeszcze się rozwija i często w całkiem innym kierunku niż nam się wydawało. W SHKRP koty zaczynają zdobywać licencję dopiero po skończeniu 10 miesięcy... dopiero wtedy można coś powiedzieć o kocie (właśnie "coś", bo koty nadal się rozwijają, czasami do 3 roku życia, dlatego tak potrzebne są kolejne wystawy i to nietylko, jak Erwi napisała "aby hodowla zaistniała i była znana") Kupujecie koty w SHKRP? bardzo się cieszę! jakoś mam większe zaufanie do standardu tych kotów... sprowadzacie z zagranicy? również super! pod warunkiem, że poprzednie pokolenia były regularnie wystawiane. To, że macie dobre koty wcale nie oznacza, że ich dzieci będą również super... geny rodziców nie zawsze muszą się "polubić" i dlatego nie wiadomo do końca jakie koty się urodzą. Zrobiliście dużo dla swojej hodowli... ale róbcie też tak dużo dla rasy... dla jej rozwoju... skoro związek o to nie dba, to chociaż Wy zadbajcie o przyszłe pokolenia Waszych kotów, skoro tak dobrze zaczęliście (może przekonujcie, albo podpisujcie umowy o obowiązku wystawiania kotów, bo jaki sens ma ich rozmnażanie, jeżeli znacznie odbiegają od standardu, lub przekazują złe geny? za mało jest kotów na świecie?) . Widzę, że różni ludzie kupują koty i różnie podchodzą do problemu rozmnażania, często wystarczy, że mają kota... a do tego, jak z rodowodem, to już w ogóle nie ma problemu.
Często jest tak, że tłumaczę ludziom, dlaczego rodowód nie jest tylko papierkiem, dlaczego nie wolno rozmnażać wszystkich kotów bez wyjątku, że hodowla to nie jest tylko bezsensowne "produkowanie" kotów... i co otrzymuję w odpowiedzi? "po co? przecież ja mam kota, którego rodzice nie byli wystawiani, a ma rodowód... i to jest tylko po to, aby sprzedać kota za 1000 zł, a nie za 300... a ja nie jestem materialistą i będę rozmnażać, bo lubię małe kotki... czym ja się od nich różnię? przecież tak samo będę dbał o kociaki, tylko, że ja to robię z miłości, a oni dla kasy..." (już nie będę wnikała w standard tego kota)... i co ja mam na to odpowiedzieć? to jest właśnie drugi powód, dlaczego nie podoba mi się ta zasada PZF.
P.S. nie twierdzę, że moje zdanie jest tym jedynym właściwym i nieomylnym... może ktoś mnie przekona, że jest inaczej. Były już tutaj dyskusje na temat związków i jak do tej pory nikt mnie nie przekanał (zresztą chyba nikomu to nie jest do szczęścia potrzebne, skoro nikt mi nie odpowiedział na poprzednio zadane pytanie). I Erwi nie pisz "co taka Niki może wiedzieć"... bo taka Niki może wiedzieć... bo widzi, co się dzieje poza wystawami i nie mówię tu o oszustwach.
Tylko proszę, nie krzyczcie od razu... "co ta Niki wygaduje" myślę, że jako cywilizowani ludzie możemy rozmawiać, a nie kłucić się... przedstawiłam problem i mój punkt widzenia oparty na podstawie rozmów z ludźmi, którzy mają koty z PZF lub należą do PZF.
