Kochane - Mruczenie zostało przełożone na następna niedzielę. Niestety plakaty nie zdążyły. A powieszenie ich 2 dni przed "Mruczeniem" mija się z celem. Więc plakaty trza będzie powieszać w tym tygodniu.
Mam nadzieję, że również będziecie mogły przybyć. Kto może ???
joa789- wysłałam ci pw
CO do Siwej - kota oddała się w czasie, kiedy mnie nie było. Nasłałam na niego kilku chętnych. A on gdzieś posiał umowę... Nie mam telefonu do nowych właścicieli. Kota jest naprawdę bardzo podobna. Nawet plamki. Kurcze. Ale może zobaczymy jakieś dokładniejsze foto...
Ania i Krzyś, ellza, cieszę się, ze wasze kociki żyją sobie "długo i szczęśliwie"
Dziś rano z
MOnią spotkał nas zaszczyt spakowania 3 kotów uwięzionych w klatce łapce+całego sprzętu i 3 transporterów do jednego małego samochodu. Ale dopchnięte kolanem wszystko się zmieściło.
Koty były bardzo grzeczne, siedząc przez noc w klatce przeszły widocznie okres buntu :devil: Okazało się że to dwa kocury i jedna koteczka.
Z Monią pojechałyśmy do p. Danusi do pracy, zabrałyśmy jednego malucha z rury. Pojechał do nowego domu - trochę dziwny ten dom - pani ze 30 pare lat. Ale mieszka tam też jej mama, która niezbyt przychylnie patrzyła na małego. Pani uprzedziła ją wczoraj wieczorem
Generalnie jak dzwoni do mnie ktoś dorosły to nie proszę o zgodę rodziców, ale jak widać warto zacząć. Kić został, ale zobaczymy jak będzie.
Pojechałysmy z Monią na działke p. Danusi spakować kotę z rury. Trzeba było odgruzować klatkę, kuwetki i miseczki. Ale kota przynajmniej w miarę grzeczna - weszła bez walki do transportera.
Kicia pojechała do p. Danusi a my z Monią do Starosielc z klatką. Zostały w niej dwa kocurki "aż się obudzą"
Dzięki wielkie Monia, bez Ciebie nawet bym tych stworów w klatce nie podniosła. No i byłoby mi smutno samej
W międzyczasie byliśmy u Jani na sesji foto i zabrać jej sreberko do nowego domu.
potem kotka z porannej trójki pojechała do Ewy i jej mamy. Mój miły mąż wział ze sobą dwie walizki sprzętu, żeby usprawnić zamknięcie klatki. Wiercił, hałasował przy otwartych drzwiczkach.
Kiedy już miałam przełożyć przywiezioną kotę z transportera do klatki kiedy ujrzałam parę przerażonych ślepków w środku
Okazało się, że kota wcześniej uwiesiła się na półeczce pod sufitem - naprawdę dałabym się pokroić, że klatka pusta. A tu klops. To jest kot.
W obliczu tego znaleziska kota została niezwłocznie wycięta i pojechała póżno wieczorem do drugiej przegródki klateczki. Dostała mniejszą - większą dostała jej siostra/mama/córcia/kumpela. Myślę, że kicia-znalezisko nie ma nic przeciwko temu, w końcu ta druga kota jej życie uratowała. Padła by tam z głodu jak nic

BO kto karmi pustą klatkę?
A oto foto dzieciaków Jani
jeszcze raz sreberka:
No i prawie syberyjczyki

;

;

;

;

;