Niuniek (robocza nazwa tymczasika) podczas kontroli przytula siedo wetki do mnie. Rozwala sie na plecach podczas sprawdzania ranek po kastracji. Wetki sa zachwycone takim pacjentem - poprostu kot idealny z jedna mala wada - oblewa wszystko co jest za drzwiami pokoju w ktorym obecnie mieszka. Pokoj nalezy do mojej corki i nadejdzie chwila kiedy bedzie musiala go odzyskac - i co wtedy ?
Moja intuicja mi delikatnie mowi, ze Niuniek bedzie moim problemem na bardzo dlugo - tylko jak go rozwiazac ?
Takie koty nie znajduja nowych domow, nawet dziewczyna ktora go znalazla i obiecala nadzorowac jego adopcje i nie tylko, jakos zniknela

.
Zaczynam podejrzewac, ze dobrze wiedziala jaka mine podklada potencjalnemu domkowi tymczasowemu - sama miala kocia oddac do schroniska.
No, ale coz, poradzic sobie musze, jedyny minus (albo plus) to taki, ze napewno wylecze sie raz na zawsze z kociomanii.
A najgorsze jest to, ze Niuniek nie jest niczemu winny i siedzi zupelnie nieswiadomy swojej przyszlosci, zamkniety w pokoju

.