Hej, hej Drogie Cioteczki!!!!!!
Kiniu kochana, witam na fruziowym watku z ogromna radoscia!!!!!!!!!! Jeszcze raz dziekuje Ci za troske, zainteresowanie i pomoc

z dalekiego kraju- tak, tak , Kelly ma prawdziwa zagraniczna Cioteczke
W miniony weekend okazalam sie wyrodna kocia mama i pojechalam popracowac i poodpoczywac nad morze. Moje koteczki zostaly pod czula opieka przyjaciolki. Bylo to moje pierwsze rozstanie z Kelly i z Demonkiem. Zawsze ciezko znosze oddalenie od moich szczesc, a tym razem bylo szczegolnie trudno, bo drobinka sama w tej lazience... Wiesci telefoniczne mialam na biezaco, ale same wiecie jak to jest

(syndrom odstawienia starala sie lagodzic szalona Mela, ktorej udalo sie udowodnic, ze jest prawdziwym wilkiem morskim).
Cala droge powrotna zastanawialam sie jak Kelusia mnie przywita, wizje mialam przerozne ale dominowala taka, ze kicia ze szczescia wybiega mi na przeciw, obie mdlejemy z radosci...taaaaak. Gdy weszlam do domu przywitala mnie gromada czterech stesknionych, spragnionych kontaktu- glownie przytulankowego- "sierotek", a Demonek postanowil zostac broszka i nie pozwalal mi nawet na moment uwolnic sie z jednolapych objec!!!!!! Musialam chociaz na moment przerwac te sielanke, wstac (trudno w innej pozycji jednoczesnie przytulac i witac tyle duszyczek) i pojsc do lazienki, do Fruzi, zeby przywitac ja prawie jednoczesnie z reszta gromadki. Wpadlam do lazienki i dawaj do Kelly, a Ona przestraszona hyca nie do mnie ale do budki. Tu nastapila trudna do opisania chwila mojej rozpaczy i konsternacji, nasze powitanie diametralnie odbieglo od moich idyllicznych wyobrazen. Na szczescie juz za chwile dobieglo mnie nawolywanie z wiklinoej budki, podeszlam i zaczelo sie miziansko obledne. Co jakis czas Fruzia przypominala sobie, ze nalezy sie troszke, tak na wszelki wypadek, wystraszyc i odbiegala. Pozniej znowu prezentacja brzuszka... A`propos brzuszka- nie schudl

, jest sliczny i jasniotki w delikatne paseczki. Wogole Kelly przez te dni niesamowicie wypiekniala (przysiegam Wam, ze to spostrzezenie nie jest wynikiem mojego wtornego infantylizmu

)!!!!!!!! No i te jej boskie oczy, znowu we mnie wpatrzone!!!!! Postaram sie zorganizowac aparat cyfrowy i zrobic pare nowych fot mojej cudenki.
A teraz powrot do tematu qoopsowego. Jak napisalam, maluda nie schudla ale tez nie przytyla. Konsekwentnie pilnuje diety i czekam na efekty kolejnej kuracji, ktora wkrotce zaczniemy. A qoopsy nadal luzniotkie

Poza tym nasza pchelka ma sie swietnie!!!!!!!!!!!!!!!!
Sciskamy Drogie Cioteczki gorrrrraco!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!