Witam wszystkich !
(po pracy, ja znikam na 30 h mniej więcej
jutro też idę, nadprogramowo, a potem odsypiam trochę)
Cinnamoncat pisze:[Pierwszy dzień w domu:

Jaki piękny łabędź wyrósł z brzydkiego kaczątka

:

[url=http://upload.miau.pl/show.php?u=3/89797][img]]
Tofik jest śliczny i ma w sobie chyba orienta

Ja na orientalnych, syjamskich i tego typu rasach (tonkijskie jeszcze) słabo się znam.
Bardzo przywiązane, inteligentne, gadatliwe

mają swój nie zawsze łatwych charakterek (czy jest tu ktoś kto pamięta AnkęR i jej Felka?

)
moś pisze:Bry, doczytalam o rudasku, to duuzy kot bedzie..to bardzo mile uczucie tak czekac na maluszka a potem po niego jechac..ech, pamietam

Witaj Mosiu, czy może Mosiowa raczej?

Bo jak zauważyłam, per Moś mówią do Mosia tylko
No, cudne uczucie

Tylko on już będzie duży w sumie

Najsłodszy okres 6 - 14-tygodni (bodajże) mnie ominie

Tylko na fotkach go zobaczę. Ale nic to, poczekamy
O dokoceniach miało być. Tylko których

Pierwsze był baaaardzo dawno temu. Ok. 5-cio tygodniową, oceniając teraz, jak już trochę o kotach wiem, koteczką. Był to późny pażdziernikowy, czy listopadowy już wieczór, zimny bardzo. Mąż wracając do domu usłyszał jakieś no wiecie, jakby miauczenie cichutkie i smutne. Poszedł szukać w trawie po ciemku co to to tak piszczy. I przyniósł do domu (wynajmowanej w starej chatynce góry) kocie maleństwo. O kotach nie wiedziałam nic poza tym, że piją mleko i muszą mieć swój piasek do siusiania.
Koteczka musiała mieć wielką wolę życia i zdrowie końskie skoro wyżyła, przeżyła i miała się całkiem dobrze. Tylko pozostała maleńka, i chyba nie przechodziła rui? Albo tak cichutkie, że nic nie zauważyliśmy. Bo żadnych zmian w jej zachowaniu sobie nie przypominam, a o czymś takim jak ruja nie wiedziałam

To były dawne czasy, gdy nie było jeszcze żwirków dla kotów, jedzenia dla kotów ani chyba w ogóle sklepów dla zwierząt. A ja nie byłam kociarzem, ani trochę. Chciałam mieć psa. Ona jeszcze nie uczyniła za mnie miłośnika kotów, ale bacyla trochę jednak już złapałam. Koteczka po dwóch latach, gdy wyprowadzaliśmy się stamtąd, została w tym domku. Na dole mieszkała babcia właścicieli i w między czasie zaprzyaźniły się, a my nie bardzo mogliśmy zabrać kota ze sobą. Poza tym, nie chcieliśmy jej skrzywdzić, a koty jak wiadomo, przywiązują się do miejsca, a nie do ludzi

Tak,tak. W takie i inne rzeczy wierzyliśmy, czy raczej taka była nasza wiedza. Oczywiście nie było wówczas ani książek o kotach, ani... internetu
Co kotka jadała to strach pisać

Nie, no serek biały, kiełbaskę też.
Mało wybredna była
