Na prośbę wielbicielki

odbyliśmy dzisiaj rano sesję fotograficzną. Trudną sesję - bo jak można fotografować kota, który widząc człowieka wskakuje na kolana i przestaje być obiektem do fotografowania.
Natomiast wczoraj wieczorem odbył się pierwszy eksperymentalny kontakt Marchewki z resztą domowników i gości. Marchewka udowodnił, że potrafi warczeć jak pies (hmmm, ciekawe gdzie się tego nauczył), prychać jak kot i skakać jak piłeczka.

Nie było żadnych łapoczynów, stado omijało go pod ścianami, ale było zainteresowane. Marchewka usiłował sobie wywalczyć pozycję w stadzie.

Zajął z góry upatrzoną pozycję na łóżku i skakał najpierw na moje nogi a potem na koty podchodzące do łóżka. A potem to było już późno i stwierdziłam, że tak to ja się nie wyśpię, więc Marchewka wrócił do swojego lokum, a ja ze stadem mogłam spokojnie spać. Dzisiaj będziemy kontynuować eksperymenty.

Najważniejsze, że nie było bijatyki!