W dawnych dobrych czasach, jak miałam koty 3 (potem 4), to się bawiłam w karmienie mokrym 2 razy dziennie - rano było gotowe mokre, wieczorem mięsko drobiowe. A suche stało jako dodatek w misce, kociaste łaskawie skubały od czasu do czasu (poza rudym, on nie jest taki łaskawy i nie skubie

).
A potem nastąpiły złe czasy dla kotów
Najpierw odebrałam im z diety mięso - bo za dużo go wychodziło. Dostają je raz na jakiś czas, codziennie tylko rudy - bo on tylko to jada. Reszta kotów ewentualnie zjada to, czego rudy nie skonsumuje.
Potem przerzuciłam je w całości na Bozitę w kartonikach, bo wychodzi taniej niż saszetki czy puszeczki Animondy i Miamora, które jadły wcześniej.
Potem zrezygnowałam z porannego mokrego posiłku - dostają 2 duże michy suchego (różnie: Acana, Purina, Hills, Bozita lub Wildlife) i tylko wieczorem mokrą Bozitę.
A teraz jeszcze wymyśliłam, żeby im wieczorem dawać tylko 1 kartonik na stado, a nie 2. Bo owszem, zjadają chętnie, ale tempo ubywania tych kartoników mnie przeraża
Więc też jestem wyrodna pańcia
