Kaśka już brała tabletki na zatrzymanie laktacji. To były zwierzęce leki i bardzo dobrze je zniosła. Podobno po tych ludzkich kotki mogą być bardzo ogłupiałe i mieć mdłości. Rozmawiałam z lekarką i teraz tylko czekamy aż samo się skończy. Niec złego się nie dzieje i tego mleka jest już naprawdę mało.
Zenek dostał zastrzyk mimo tego że według zaleceń doktora Dembele nie powinien. Schemat leczenia był taki, że po czterech tygodniach jeśli kot się wcale nie liże to następny zastrzyk za rok, jeśli kot się trochę liże to dajemy zastrzyk a jeśli się bardzo liże to należy zmienić terapię. Za tydzień to Zenek byłby zmasakrowany, więc właściwie nie powinien dostać leku. Wetki zdecydowały aby jednak spróbować. To ostatni zastrzyk jaki może dostać. Mam zacząć podawać osłonowo Essentialle Forte i za 3-4 tygodnie zrobimy komplet badań krwi. Przed pierwszym podaniem sterydu był kompletnie przebadany (też USG), więc teoretycznie wszystko jest pod kontrolą. Oczywiście zaraz po zastrzyku przestał się lizać. Jeśli teraz nie pomoże to następny etap to jazda do Warszawy do dra Dembele.
Bura zrobiła gigantyczny krok do przodu. Niedawno się wszystkim chwaliłam, że już zmądrzała trochę i przestała zwiewać gdy chcę ją złapać (wie, że mi nie ucieknie

, bo nie ma takiego miejsca skąd bym jej nie wygarnęła). Kładła się jednak płasko na podłodze. Od wczoraj moje podejście do niej nie robi na niej wrażenia. Mogę podejść i pogłaskać i wcale się nie spina. Biorę na ręce. przytulam, miziam. Ona sama często przychodzi się poocierać o mnie. Rano jak otworzyłam oczy to zobaczyłam Burą przeciągającą się rozkosznie na moich nogach. Pełnia kociego szczęścia. Nawet do Zenka podchodzi choć ten gnojek tego nie docenia (mam nadzieję, że w końcu mu kiedyś wleje

). Zgrało się to w czasie z włożeniem drugiego Feliway'a do kontaktu. Mam wrażenie, że to jego zasługa.