Postrzelili mi kota

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie cze 15, 2008 19:03

A nie masz nikogo z rodziny, kto by ci pomógl, tak za plecami rodziców? :?
Z ojcem tematu juz nie poruszaj, bo tylko sie pewnie bardziej wkurzy :evil: .
A może uda ci się przehandlować pieniądze, znaczy się zaoferujesz mycie samochodu czy coś?
No nie wiem, czasami po prostu jesteśmy bezsilni.

A może babcia - wiem, że kochasz kotę, ale może zamieszkalaby u babci? Nieco dalej od psychopatycznych sąsiadów

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Nie cze 15, 2008 19:05

Agata, jeżeli działo by się coś bardzo złego to po pomoc nawet nie letni może zadzwonic na policję, o tym pamietaj, jakby strzelali, to dzwoń, powiedz ile masz lat, co sie dzieję, że sie boisz i wtedy na interwencję przyjadą.poproś nauczycielkę może w szkole o pomoc, może znasz kogos starszego kto by Ci pomógł kotka do weterynarza dostarczyć?postaraj się nie wypuszczać kici i jej pilnować, a babcia moze Ci pomóc?
ObrazekObrazek

mumka27

 
Posty: 11450
Od: Pon gru 03, 2007 18:35
Lokalizacja: Trójmiasto

Post » Nie cze 15, 2008 19:06

właśnie Marcia dobrze myśli, może kicie u babci przechowasz, albo pomiesza tam, a Ty ją bedziesz odwiedzała?
ObrazekObrazek

mumka27

 
Posty: 11450
Od: Pon gru 03, 2007 18:35
Lokalizacja: Trójmiasto

Post » Nie cze 15, 2008 19:18

Porozmawiaj z babcią, to trudna sytuacja bo w tym wszystkim cierpi zwierzę.
Powiedz swojej matce, ze jak będzie czekała aż sie pogorszy to poniesie większe koszty leczenia niż teraz. Wizyta nie powinna być droga o ile nic w tej łapie nie siedzi.
Może babcia da ci pieniądze na weta?

yv73

 
Posty: 1091
Od: Pt gru 31, 2004 18:30

Post » Nie cze 15, 2008 19:21

Agata jeżeli nie znajdzie się organizacja która Ci pomoże, mogę Ci zaoferować złożenie o podejrzeniu przestepstwa przez nas czy li naszą fundację aczkolwiek lepiej aby to była organizacja na miejscu.

Ale jeżeli nikt się nie znajdzie skierujemy pismo a jeżeli zdecydujesz że masz mocne dowody albo znajdziesz sasiadów którzy też mają ich dość i mają odwagę zeznawać walimy od razu zawiadomienie do PROKURATURY.

Tak racja spróbuj porozmawiać z nauczycielką, powiedz że masz fundacje która chce Ci pomóc ale sugerowała aby poszukac na miejscu najpierw.

Rozumiem Cię, jak byłem dzieckiem matka też nie chciała sie awanturować o kota bo po co.

thor

 
Posty: 1241
Od: Czw paź 28, 2004 20:51
Lokalizacja: Tarnów

Post » Nie cze 15, 2008 19:21

MarciaMuuu pisze:A nie masz nikogo z rodziny, kto by ci pomógl, tak za plecami rodziców? :?
Z ojcem tematu juz nie poruszaj, bo tylko sie pewnie bardziej wkurzy :evil: .
A może uda ci się przehandlować pieniądze, znaczy się zaoferujesz mycie samochodu czy coś?
No nie wiem, czasami po prostu jesteśmy bezsilni.

A może babcia - wiem, że kochasz kotę, ale może zamieszkalaby u babci? Nieco dalej od psychopatycznych sąsiadów
No więc tak. Babcia mieszka na wsi, w bloku 4 mieszkaniowym. Nie ma ogrodzonej swojej działki, ma swojego kota, jest on taki ''nadworny'' (?), swoje miejsce kot ma w grażu... babcia kotów w domu nie lubi, więc odpada.

Druga babcia mieszka 10km dalej, mają gospodarstwo, koty 4, ale wiecie jak to w gospodarstwach jest - koty tylko do łapania myszy :?, żyjące na mleku krowim.

Mam ciocie, która mieszka 6-7km dalej, ale ona ma trudną sytuacje rodzinną, (bieda, kłótnie z mezem) wiec odpada.
Moja chrzestna mieszkka 5km ode mnie, ale ona kotów nie lubi to po 1, po drugie mnie też.


....
:(

Agata_2

 
Posty: 2323
Od: Śro gru 27, 2006 19:38

Post » Nie cze 15, 2008 19:22

Agata jak coś zrobimy to poza plecami Twoich rodziców.
Dowiedzą się po fakcie że jakaś organizacja z Polski zlożyła pismo na policje/ prokuratury.

thor

 
Posty: 1241
Od: Czw paź 28, 2004 20:51
Lokalizacja: Tarnów

Post » Nie cze 15, 2008 19:24

thor pisze:Rozumiem Cię, jak byłem dzieckiem matka też nie chciała sie awanturować o kota bo po co.
No dokładnie taki jest tok myślenia mojej mamy :?

Thor - teraz dla mnie najważniejsze jest zdrowie mojej kotki, tych gnojków można załatwić później, a jej rana nie poczeka.

Agata_2

 
Posty: 2323
Od: Śro gru 27, 2006 19:38

Post » Nie cze 15, 2008 19:26

Teraz to i ja się zastanawiam czy warto, po tym co Agata pisze z podejściem jej rodziców. Prędzej pozbędą się kota niż skłocą z sąsiadami, skoro nawet pomóc mu nie chcą.
To trudna sytuacja, najważniejsze to pomóc kotu i zawieźć dziewczynę do weta.
Później można się zastanawiać jak tą sprawę rozwiązać mądrze.
Na rodziców nie ma co liczyć, jedynei na pomoc dorosłej osoby która wie co robi. Wydaje mi się, ze wizyta osoby związanej z organizacją prozwierzęcą u sąsiadów i postraszenie ich prawnymi sankcjami powinny ten problem rozwiązać.
Pozostają jeszcze rodzice, jak przekonać tych ludzi, żeby przynajmniej chociaż nie bronili dziecku ratowania zwierzęcia?

yv73

 
Posty: 1091
Od: Pt gru 31, 2004 18:30

Post » Nie cze 15, 2008 19:28

yv73 pisze: Prędzej pozbędą się kota niż skłocą z sąsiadami, skoro nawet pomóc mu nie chcą.
Nie, nie - w życiu. Moi rodzice lubią mojego kota, nie są to jacyś kaci czy coś.

edit
najgorsze jest to, że ja swojej kasy nie mam. :( Miałam 220zł na wycieczce do zakopanego - straciłam, bo nie wiedziałam, że Zuzie postrzelił ktos jeszcze wtedy.

Gdybym wcześniej wiedziała, nie straciłabym ani 20zl.

Agata_2

 
Posty: 2323
Od: Śro gru 27, 2006 19:38

Post » Nie cze 15, 2008 19:31

Jeżeli ktoś z okolic Poznania zdecduje się pomóc Agatce w zawiezieniu kotki do weta, pokryję koszty - dojazdu, wizyty, leczenia i sterylki.

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie cze 15, 2008 19:35

Nie wiem czy w ogóle moge, czy mam prawo w ogóle prosić was o pomoc.
Przejrzyjcie choćby moje stare posty i zobaczcie jakie glupoty wypisywalam.
M.in Miałam wziąc kota z katowickiego schronu, ale mamuśka sie rozmyśliła :?
Z tego byla taka afera, że hej, oczywiście wszystko było na mnie, że niepotrzebną dałam nadzieje na dom, a jak miało by być inaczej, wszystko na tego trolla, Agate... . :|
Potem koleżanka nie miała kasy na sterylke - też prosiłam o pomoc, ale później koleżanka stwierdziła, że chce mieć małe kociaki, skończyło sie na tym, że jej ojciec zabił 3 mioty... - też wszystko na mnie.

Agata_2

 
Posty: 2323
Od: Śro gru 27, 2006 19:38

Post » Nie cze 15, 2008 19:51

ważne jest to co dzije się teraz, jeżeli ciocia albo babcia nie mogą kotki wziąść do siebie to moze chociaz okażą Ci trochę zrozumienia i pomogą kotkę do weta dostarczyć, wyżej zadeklarowano pomoc, w opłaceniu wizyty, moze ktos by pomógł Ci dojechać, albo dojechała byś sama a ktoś w Poznaniu by Cie odebrał z dworca albo autobusu, nie wiem na ile mozesz sama gdzies pojechać?bądź ostrożna co do decyzji , deklaracji na forum, zawsze rodzcie jednak decydują i jak widzisz można się rozczarowac bo decyzję mogą zmienić, sytuacji z koleżanką i sterylką nie znam, więc się nie wypowiadam, bo nie czytałam.
ObrazekObrazek

mumka27

 
Posty: 11450
Od: Pon gru 03, 2007 18:35
Lokalizacja: Trójmiasto

Post » Nie cze 15, 2008 19:57

W Poznaniu mogę pomóc, ale to chyba nie może byc tak, że sobie pojedziesz i nikomu nic nie powiesz :? .

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Nie cze 15, 2008 20:03

właśnie, tu by była nie zbędna pomoc cioci lub babci zeby dojechac z kotką jakoś....Agata, spróbuj sie zastanowic i popytac czy ktos z Tobą pojedzie?
ObrazekObrazek

mumka27

 
Posty: 11450
Od: Pon gru 03, 2007 18:35
Lokalizacja: Trójmiasto

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], indestructibleperson i 164 gości