Hi "Kociaro",
Pierwsza kroplówka zrobiona w domu I wszyscy żyją
Super, jesteś bardzo dzielna.
Choć nie powiem, było ciężko – spociłam się jak przy pierwszym pomiarze z ucha.
U mnie nie było inaczej podczas kroplówkowej premiery. Nie miałam jednak wtedy innego wyjścia. Musiałam się szybko tego nauczyć, bo Tinka przechodziła właśnie kwasicę ketonową, była bardzo odwodniona, ciągle wymiotowała i nie przyjmowała samodzielnie pokarmu. Mój pierwszy wet zabronił mi robienia kroplówek, poszłam wtedy zaraz do drugiego, który powiedział mi, że jak najbardziej, i że to nawet konieczne. Od razu pokazał mi, jak to robić.
TARGET to takie magiczne słowo, które wymawia się np. w ogrodach zoologicznych, kiedy tresuje się dzikie zwierzęta, przygotowując je do przeglądów i zabiegów weterynaryjnych.
Muszę wypróbować to słowo u moich Panienek. Ciekawa jestem, czy zadziała, ale jestem dosyć sceptyczna.
Matylda doskoczyła do niego i zaczęła wylizywać mu pyszczek, uszka, główkę. Czy to mogło być pocieszenie „ stary przestań przecież to nie takie straszne”. ???
Matylda to dzielna Dziewczyna, a te nie użalają się tak nad sobą tak jak Chłopaki.
W środę kolejna seria, więc będzie sprawdzian czy opanowałam już sztukę robienia kroplówki. Tak na sucho co jakiś czas unoszę skórę na boczku i oba futra uruchamiają jednocześnie zęby i pazury.
To trochę potrwa, zanim oba GADY zaakceptują kroplówki. Tince też to niezbyt pasowało.
Płyn Ringera kupiony w aptece nie ma wizerunku konia, pewnie jest dla ludzi. Porównałam ze składem z Ringerem (tylko dla zwierząt) i różnią się tylko tym, że Ringer weterynaryjny ma dwa razy więcej wapnia i chlorku wapniowego od Ringera dla ludzi.
Mam w związku z tym pytanie czy ten Ringer dla ludzi można dawać kotom.
U nas nie ma Ringera weterynaryjnego. Płyn Ringera, który podawałam Tince, kupowałam zawsze w aptece, a ten był dla ludzi.
Poza tym, czy niewykorzystany płyn da się jakoś przechować 3-4 dni, czy cały zestaw trzeba wyrzucić: płyn, rurki, igły do odpowietrzenia butelki ?
Płyn możesz przechowywać ponad tydzień. Nie musisz go trzymać w lodówce. Jeśli zauważysz, że zrobił się mętny, należy go wyrzucić z całym zestawem. Ja wieszałam butelkę (miałam zawsze plastikową) na haczyku w kuchni. Rurka jest ta sama, dopóki nie wykorzystasz całej butelki. Musisz tylko każdorazowo zmienić igłę, którą wkłuwasz się w ciałko.
Czy miejsce nakłucia powinno się odkazić – u weta był to spirytus.
Ja nigdy nie odkażałam, moi weci też nie. Trudno odkazić skórę porośniętą gęsto sierścią. Jeśli Twój wet jest taki dokładny, to chyba też zaleca, żeby przed każdym zastrzykiem insuliny odkażać skórę i też przed każdym pomiarem cukru.
Czytałam niedawno na jednym polskim portalu w artykule, opracowanym przez lekarza weterynarii na temat cukrzycy u kotów, że „strzykawki do podawania insuliny można użyć góra 4 razy (potem plastik strzykawki wchodzi w reakcje z insuliną i ta traci wartość.)” Oniemiałam, naprawdę. Ten wet pewnie też odkaża skórę przed każdą kroplówka, a przy podawaniu insuliny ignoruje sterylność pod każdym względem.
Jak głęboko powinno się wbić igłę pod skórę, czy tak jak do insuliny. Wet powiedział mi 1,5 cm.
Hmmm, pod kątem prostym nie wolno się wbijać, żeby nie uszkodzić mięśni. Byłoby to zresztą dla stworzenia bardzo bolesne. Podtrzymuje się fałd skóry i wbija się prawie na płasko (namiot). Igła musi jednak siedzieć pod skórą. Kociaro, pamiętaj też o tym, żeby wbić się co najmniej 3 cm dalej od kręgosłupa. Weci podający kroplówki i jakiekolwiek zastrzyki w kark opanowali kiedyś przed laty taką metodę, ale ta jest już dawno przestarzała. Kark jest miejscem TABU ze względu na możliwość jakiekolwiek zmian skórnych, spowodowanych zastrzykami, które ewentualnie należałoby usnąć operacyjnie (nowotwory). Ta wiedza nie dotarła jeszcze do wszystkich.
Tu jeszcze dwa zdjęcia:
A tu linki. Ten pierwszy jest z forum miau. Proszę jednak, tylko nie w kark!!!
http://www.fabcats.org/owners/kidney/su ... /info.html
To link moich wetów z Monachium. Trochę mało tych zdjęć. Tekstu jest dużo więcej. Na samym końcu zamieścili moją własną relację z 2002 r. Pierwsze dwie kroplówki kosztowały mnie wiele zdrowia, następne poszły gładko. Pamiętaj, Kociaro, żeby się zbytnio nie ociągać przy wprowadzaniu igły. Rób to w miarę szybko i zdecydowanie (im szybciej, tym mniej bólu), podnosząc fałd skóry tak, żeby nie wbić się za głęboko (namiot), ale żeby igła nie wyszła z drugiej strony futra.
http://www.poose.de/info/dehy.php
Acha, jeszcze jedno, kroplówki najłatwiej jest robić po jedzeniu. Koty są wtedy zazwyczaj zmęczone i ociężałe, a tym samym bardziej kooperatywne.
Pa, pa