No w tym ukladzie, skoro zaczęliśmy leczenie czym innym, to nie, dzięki.
Kociaki pospały się jak susły, mam nadzieję, że odsypiają stres, a nie są zatrute pyrantellum.
Ja jak zawsze po odrobaczaniu panikuję.
A pan doktor doprowadzi do tego, że przestanę do niego chodzić, bo już mi głupio okropnie. Tylko, że mam go pod samym domem, a do tego on dobrym wetem jest. Mogłby mnie choć symbolicznie kasować, miałabym spokojeniejsze sumienie.
No nic, dostanie ciasteczka, które przywiozłam z Chin z myślą o nim i leżą od września. Nie wiem, czy nie zawierają remontowego gruzu i czy w ogóle się jeszcze nadają do spożycia.
Mam nadzieję, że go nie struję

Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.