Wyspac sie nie wyspalam. Siedzialam do 3 i jej pilnowalam, potem poszlam spac. Kicia grzecznie na lozku spala do 6, a od 6 - razem z Daisy i Leeloo - miala dyzur w kuchni

. Przetrzymalam je troche ze wzgledu na Telme. Krowki dostaly puszke (ale sie rozpuszcza

), ladnie zjadly. Potem poszlam z powrotem do lozka, Telma tez. Przysypiala na siedzaco

ale nie chciala sie polozyc. W koncu przyszla do mnie pod koldre

wtulila sie w bok i usnela. Wstalam dopiero przed chwila bo nie chcialam jej budzic.
Brzusio sporo wygolony, ranka na srebrno. Mam w razie czego kolnierz. Jajeczek, tfu, woreczkow po jajeczkach jeszcze nie widzialam

.
Telma wodzi za mna smetnym wzrokiem i sprawdza, czy jestem. Najchetniej chyba polozylaby mi sie na kolankach, tylko chyba niewygodnie by jej z tym brzusiem bylo. O, wlasnie zaczela sie troche myc.
Leeloo w normie tzn chodzi i szuka zabawek (staralam sie wszystkie pochowac). Daisy obrazona siedzi za sofa (dostala dzis tabletki i paste do pysia, i nie otworzylam im balkonu bo zimno)

. Ja pije kawe i pewnie caly dzien bede dzisiaj podsypiac.
Mamy isc na kontrole z Telma w sobote. Jak Daisy bedzie dzisiaj dalej tak kichala, to ide z nia do weta po poludniu. Mam nadzieje, ze nie.
Dzieki za kciuki i wsparcie
