Ta ja jeszcze zdam krótką relację z zatymczasowienia Dużych Wirusa (jako ogniwo pośrednie, bo u mnie rodzinka czekała do wieczora). Ogromnie podziękowania dla Sylwki

za zorganizowanie bezpiecznego transportu (nieoceniona Sylwka zamiast spokojnie popijać piwo na forumowym spotkaniu woziła nas do późnej nocy pożyczonym autem) i za dodatkowy sponsoring dla tymczasiąt. W tym nowy kocyk, na którym na pewno nie ma żadnych zakamuflowanych i przemyconych od nas pierwotniaków.
Mamuśka śliczna, duża i chuda. Futro paskudne, pewnie ma robale jak smoki.
Miziasta straszliwie, rozmruczała się do mnie natychmiast po wpuszczeniu do klatki. Aż żal było ją w tej klatce trzymać. Głodna straszliwie - zmiatała wszystko, co dostała do michy, swoje i maluchów. Dopiero wieczorem w DT poczuła się najedzona na tyle, że dla dzieci zostało trochę gerberka.
Maluchy porządnie obejrzałyśmy dopiero w DT, u mnie siedziały skulone w kącie klatki i ograniczyły się do posysania mamy. Jest jedna prawie biała dziewczynka (tylko kilka niedużych burych plamek) i trzech budrysów. Z czego dwa bardzo przebojowe i duże, a jeden trochę nas zaniepokoił. Wyraźnie odstaje od reszty wielkością i sposobem poruszania się.
Poza tym oczka czyste, noski raczej też, uszka, hmmm... po wierzchu coś tam było widać, szczegółowe zaglądania w uszy wczoraj już odpuściliśmy.
Przed chwilą miałam sms-a, że noc była spokojna, a "podejrzany" chłopak całkiem normalnie bawił się z siostrą.
Za chwilę rodzinka idzie na przegląd do weta, może coś się w jego sprawie wyjaśni przy okazji.
Rustie, gratulacje za nocną akcję!