To prawda, doopki to beściaki

Trochę tylko czasami załuję, że Śnieguła nie lubi za bardzo być na rękach - ona przychodzi do mnie wtedy, kiedy chce i nie lubi, kiedy jest miaziana gdy nie ma na to ochoty. Ale czasami nie mogę się powstrzymać i tarmoszę kudłacza, a jak zakończę to ona na mnie krzyczy, siada demonstracyjnie na środku pokoju i wylizuje te wszystki miejsca, które były przeze mnie miziane i podgryzane

No cóż, trudno się mówi... Zoe to zdecydowanie większy pieszczoch...
Maluchy to prawdziwe bestie - chłopcy rzucają się przy zastrzykach jak cholera, warczą, syczą, drapią... naprawdę jednej osobie trudno jest zrobić taki zastrzyk, dobrze, że Maddyska mi je trzyma
Malutka lepiej - wczoraj kupiłam cięlęcinę i rzuciła się na nią - rany, jak ona jadła... Faceci tez się rzucili.... Fajne te zwierzaki, szkoda, że nie mogę ich miziać, tylko wszystko przez rękawiczki, folię... maleńka jest kochana, baaardzo proludzka, od razu włącza motorek.... Tri, zaczynam wierzyć, że się uda.... w niedzielę lekarze prawie nie dawali nam szans, teraz jest nadzieja... Chłopcy ciągle leczeni są profilaktycznie, i jak na razie nie mają objawów choroby... Za to na mój widok uciekają pod łózko, naprawdę...
Strasznie kochane są te zwierzaki, naprawdę... wczoraj po raz pierwszy od piątku wróciłam do domu przed północą... ale i tak padłam... snił mi się Wasz Figaro .... bardzo źle mi się przyśnił

mam nadzieję, że będzie z nim dobrze, bo jak wiesz uwielbiam buraski. Decyzja co do 3 kota PRAWIE juz zapadła - na pewno będzie to kot z azylu, i na pewno nie wiezmę malucha.... Planuję zrobić nalot na boks ślepaczków

Teraz wszystko zalezy tylko od tego, jak będzie wyglądać moja sytuacja finansowa... na razie jest żle
A Snieguła - ona właśnie tak śpi jak na ostatnich fotkach - brzuch do góry, rozwalona na maksa.... Dlaczego nikt się na niej wczesniej nie poznał? (jeśli będzie kiedyś czwarty

kot, to chyba padnie na jakiegoś pana Śnieżka...

)